Spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym i prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu - takie zarzuty najprawdopodobniej usłyszy kierowca, który staranował trzyosobową rodzinę na jednym z bydgoskich przystanków. Lekarzom nie udało się uratować 5-letniego chłopca. Jego rodzice nadal są w szpitalu. Sprawca wypadku, w areszcie, czeka na przesłuchanie.
Do zdarzenia doszło w środę, po godz. 16. Pracownicy stacji benzynowej na ul. Kujawskiej w Bydgoszczy poinformowali policję, że paliwo tankuje pijany mężczyzna. Policja rozpoczęła pościg za kierowcą szarego opla kadeta.
Kierowca uciekał, klucząc, z dużą szybkością, pomiędzy autami na dwupasmowej jezdni i wjeżdżając co pewien czas na chodnik. Widząc w pobliżu kolejne wozy policji, włączające się do pościgu, kierowca rozpędzonego auta wjechał pod prąd w ulicę jednokierunkową i tu, na chodniku, staranował małżeństwo z pięcioletnim dzieckiem. Zatrzymał się dopiero, gdy uderzył w wiatę przystankową.
Ścigany próbował dalej uciekać pieszo, ale wkrótce został osaczony i zatrzymany przez policjantów. Jak się okazało, 28-letni sprawca wypadku był poszukiwany listem gończym, nie posiadał prawa jazdy, a w wydychanym powietrzu miał ponad 1,7 promila alkoholu.
Funkcjonariusze podjęli także reanimację ciężko rannych pieszych. Rodzice dziecka w wieku 27 i 28 lat, podobnie jak chłopczyk, zostali odwiezieni do bydgoskich szpitali. Po kilku godzinach chłopczyk zmarł.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Relacja reportera TVN24 z miejsca zdarzenia krótko po wypadku