Mamy spektakl, który ma zastraszyć wszystkich sędziów w Polsce, ale przy okazji bardzo uderza w sędziego Igora Tuleyę - mówił w czwartek rano w TVN24 sędzia Waldemar Żurek, były rzecznik dawnej Krajowej Rady Sądownictwa. W środę przez ponad 11 godzin nieuznawana przez Sąd Najwyższy Izba Dyscyplinarna rozpatrywała wniosek śledczych o zatrzymanie i doprowadzenie do prokuratury sędziego Tulei.
W środę nieuznawana przez Sąd Najwyższy Izba Dyscyplinarna po ponad 11 godzinach zdecydowała o odroczeniu do czwartku posiedzenia w sprawie doprowadzenia sędziego Sądu Okręgowego w Warszawie Igora Tulei na przesłuchanie w prokuraturze. Posiedzenie prowadził sędzia Adam Roch.
Prokuratura chce przesłuchać Tuleyę i postawić mu zarzuty ujawnienia informacji z postępowania. Ten jednak odmawia stawienia się w prokuraturze. Podkreśla, że nie uznaje Izby Dyscyplinarnej SN jako sądu oraz ważności decyzji podjętych przez tę izbę.
Sędzia Żurek: wydaje się, że pan Roch chciał bardzo wypełnić jakieś polecenie od swoich zwierzchników
Sędzia Waldemar Żurek pytany, dlaczego wczorajsze posiedzenie tak długo trwało, powiedział, że "wszyscy prawnicy zastanawiają się, dlaczego to tak wyglądało".
- Wydaje się, że pan prokurator (Adam) Roch, bo nie możemy go tytułować sędzią Sądu Najwyższego, chciał bardzo wypełnić jakieś polecenie od swoich zwierzchników – ocenił.
Zauważył, że nie było żadnych przesłanek do tego, żeby toczyło się nocne posiedzenie.
- To są oczywiście zamierzchłe czasy stalinizmu, kiedy posiedzenia przed sądem odbywały się w godzinach nocnych. Przypomina nam to niestety najgorsze czasy – dodał sędzia Żurek.
- Naszym zdaniem to jest naruszenie konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności – powiedział.
Dodał, że "w przyszłości podatnicy będą za to płacić odszkodowania".
"Spektakl, który ma zastraszyć wszystkich sędziów"
W ocenie sędziego Żurka "mamy spektakl, który ma zastraszyć wszystkich sędziów w Polsce, ale przy okazji bardzo uderza w sędziego Igora Tuleyę".
- Każdy z nas może znaleźć się na tym miejscu. Ktoś z naszych bliskich, nasza córka, nasz syn, nasi rodzice mogą być tak traktowani przez państwo i to na dodatek przez organy, które nie są organami legalnie powołanymi – podkreślił.
Jego zdaniem "mamy wszystkie atrybuty państwa autorytarnego".
Odniósł się do słów sędziego Tulei. - Wiadomo, że ta decyzja nie zapadnie jutro, tylko zapadła już dużo wcześniej i to nie w budynku Sądu Najwyższego. Wiadomo, że będzie zgoda na zatrzymanie i doprowadzenie – mówił w środę późnym wieczorem sędzia.
- Tak to dokładnie wygląda, bo wtedy, kiedy mamy organ polityczny, a nie sąd, wszyscy właściwie wiedzą, jakie rozstrzygnięcie ma zapaść – powiedział sędzia Żurek.
Dodał również, że w środę "mieliśmy sytuację kuriozalną, kiedy organizacje, które mogą brać udział w tego typu procesach zgłosiły swój akces i wszystkie te wnioski zostały odrzucone".
Sprawa sędziego Tulei
Po tym, gdy nieuznawana przez Sąd Najwyższy Izba Dyscyplinarna uchyliła immunitet sędziemu i zdecydowała o zawieszeniu go w czynnościach służbowych i obniżeniu o 25 procent uposażenia, sędzia Tuleya został odsunięty od orzekania, a rozpoznawane przez niego sprawy w Sądzie Okręgowym w Warszawie zostały zdjęte z wokandy.
Powodem wniosku prokuratury w sprawie uchylenia immunitetu sędziego było podejrzenie ujawnienia informacji ze śledztwa oraz danych i zeznań świadka, które miały narazić bieg postępowania. Chodziło o śledztwo w sprawie obrad Sejmu w Sali Kolumnowej z 16 grudnia 2016 roku, które zostało dwukrotnie umorzone przez prokuraturę. W grudniu 2017 roku Sąd Okręgowy w Warszawie pod przewodnictwem sędziego Tulei uchylił decyzję prokuratury o pierwszym umorzeniu śledztwa. Sędzia zezwolił wówczas mediom na rejestrację ustnego uzasadnienia postanowienia sądu.
Jednak artykuł 95b Kodeksu postępowania karnego mówi o tym, że to prezes sądu lub sąd mają prawo zarządzić o jawności posiedzenia. "Posiedzenie odbywa się z wyłączeniem jawności, chyba że ustawa stanowi inaczej albo prezes sądu lub sąd zarządzi inaczej" – brzmi treść artykułu.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24