Premium

Mąż stanu czy "ten, który przegrał na kilku polach"? Cztery lata pełne sprzeczności

Zdjęcie: PAP/EPA/RON SACHS / POOL

Pandemia COVID-19, wycofanie amerykańskich wojsk z Afganistanu, kryzys gospodarczy i dwie nowe wojny: w Ukrainie i na Bliskim Wschodzie. W tle zagrożenia dla amerykańskiej demokracji i marsz republikanów po władzę. To była z pewnością niełatwa kadencja, podczas której Joe Biden musiał podjąć wiele trudnych decyzji. Co udało mu się zrobić dla Ameryki i dla świata? I jak zostanie to ocenione po latach?

Lato 2021 roku, Kornwalia w Wielkiej Brytanii. Joe Biden po raz pierwszy spotyka się z europejskimi przywódcami jako 46. prezydent Stanów Zjednoczonych. Triumfalnie oznajmia wówczas swoim odpowiednikom ze Starego Kontynentu: "Ameryka wróciła".

Jak wielokrotnie potem wspominał sam Biden, odpowiadano mu: "Ale na jak długo?". Europa chciała mieć pewność, że czas urzędowania Donalda Trumpa był jednorazową aberracją i już się nie powtórzy. Po czterech latach europejscy przywódcy znają już odpowiedź: Ameryka "wróciła", ale tylko na jedną kadencję. 

"Biden wszystkich oszukał"

- Wydaje się, że historia wystawi prezydentowi Bidenowi bardzo surową cenzurkę - opowiada w rozmowie z tvn24.pl politolożka dr hab. Małgorzata Zachara-Szymańska z Uniwersytetu Jagiellońskiego i European University Institute we Florencji. - Zostanie zapamiętany jako prezydent, który przegrał na kilku polach, nie poradził sobie z wyzwaniami swojej kadencji. To wynika z tego, że jego spóźnionej decyzji o zrzeczeniu się nominacji (w walce o drugą kadencję - red.) już w tej chwili przypisuje się fakt przegranej demokratów i to, że Donald Trump znów będzie u władzy. 

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam