Rząd proponuje pewne rozwiązania, strona społeczna przedstawia swoje oczekiwania. Natomiast trzeba rozmawiać - podkreślał w "Kawie na ławę" w TVN24 Błażej Spychalski, rzecznik prezydenta Andrzeja Dudy w trakcie dyskusji polityków o zapowiadanym strajku nauczycieli. W poniedziałek odbędzie się spotkanie strony rządowej z nauczycielami dotyczące kryzysu w oświacie. - Pojawią się propozycje - zapowiedział rzecznik głowy państwa.
We wtorek odbyło się spotkanie szefa rządu Mateusza Morawieckiego z prezydentem Andrzejem Dudą w sprawie postulatów nauczycieli.
- Pan prezydent powtórzył to, co mówił dzień wcześniej w Olsztynie, że istotnym jest to, żeby pensje nauczycielskie wzrastały szybko - przekazał w "Kawie na ławę" rzecznik prezydenta Błażej Spychalski. - Pan premier powiedział panu prezydentowi, że w najbliższym czasie będzie odbywało się spotkanie z nauczycielami, ze stroną społeczną. Ono ma mieć miejsce jutro - sprecyzował w niedzielnym programie w TVN24.
Pytany, czy pojawią się na nim nowe propozycje ze strony rządu, powiedział: - Pojawią się propozycje, pojawi się pole do rozmowy.
- Na tym to polega, ze siadamy, rozmawiamy. Rząd proponuje pewne rozwiązania, strona społeczna przedstawia swoje oczekiwania (...) Natomiast trzeba rozmawiać - dodał.
W jego opinii "nie da się podnieść pensji już teraz o 1000 złotych". - Natomiast trzeba pokazać horyzont czasowy - dodał rzecznik prezydenta.
"Akt desperacji i krzyk"
- Ten strajk to akt desperacji i krzyk środowiska [nauczycielskiego - red.] przeciwko degradacji polskiej oświaty - podkreślił z kolei poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego Piotr Zgorzelski, odnosząc się do zapowiedzi strajku.
Jak powiedział, nigdy wcześniej nie było sytuacji, żeby ciężar utrzymywania polskich szkół, polskiej oświaty został w tak dużym stopniu przerzucony na polskie samorządy, jak obecnie. - W 2017 roku gminy wydały na oświatę 34,05 miliardów złotych. Tymczasem rząd tym samym gminom przekazał 19,9 miliarda. Na wynagrodzenia potrzebne było 23 [miliardy złotych - przyp. red.]. Więc nawet nie przekazano środków wystarczających na wynagrodzenia - zaznaczył.
Zgorzelski powiedział, że w czasie kryzysu w latach 2008-2012 nauczycielskie pensje wzrosły o prawie 50 procent. - Natomiast teraz, kiedy Polska jest krajem mlekiem i miodem płynącym - słyszymy ciągle o tym - proponuje się 480 złotych i to jeszcze w trzech ratach - zaznaczył.
Dodał, że dowodem na to, iż to nie jest polityczny strajk, jest fakt, że głodówkę podejmują nauczyciele z sekcji oświatowej "Solidarności".
Neumann: uśmiech zszedłby z twarzy minister Zalewskiej
Przewodniczący klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej - Koalicji Obywatelskiej Sławomir Neumann podkreślił, że decyzja nauczycieli wynika z "kłamstw, które nauczyciele słyszeli przez trzy lata od minister Zalewskiej".
- Przeczytałem ciekawy wpis na jednym z portali internetowych, co powinno czekać minister Zalewską: tak naprawdę karą dla niej nie powinna być pensja w Brukseli, dla niej kara powinien być powrót do szkoły za pensję nauczyciela i praca z dziećmi. Ten uśmiech zszedłby z twarzy pani minister Zalewskiej - ocenił poseł PO.
- To byłaby prawdziwa kara. A wy ją karzecie tym, że próbujecie ją wysłać do Brukseli, żeby myśleć, że Polacy zapomną o tych jej wszystkich działaniach, "dokonaniach" związanych z deformą oświaty (...) i z tym upodleniem zawodu nauczyciela - powiedział Sławomi Neumann, zwracając się do polityka PiS Marcina Horały.
Minister edukacji startuje w wyborach do Parlamentu Europejskiego, które w Polsce odbędą się 26 maja.
Szłapka: sprawę podwyżek trzeba rozwiązać systemowo
Poseł Nowoczesnej Adam Szłapka podkreślił, że dobra edukacja jest fundamentem rozwoju społecznego. Dodał, że "od jakości pracy nauczycieli i motywacji przyjmowania do zawodu, zależy jaka będzie edukacja".
- Dlaczego wam nie zależy na rozwoju i nie inwestujecie w edukację, tylko w zwycięstwo? - pytał Szłapka, zwracają się do Horały. - Bo jesteście cyniczni. Wam po prostu z badań wyszło, że w nauczycieli nie opłaca się inwestować pieniędzy budżetowych, bo i tak nauczyciele na was nie głosują - argumentował.
Ocenił, że sprawę podwyżek nauczycieli trzeba rozwiązać systemowo. - Płace nauczycieli powinny być powiązane ze średnią płacą podawaną co roku przez GUS [Główny Urząd Statystyczny - przyp. red.] w sektorze przedsiębiorstw. Jeżeli mamy wzrost gospodarczy, rosną płace nauczycieli - proponował poseł Nowoczesnej.
Dodał, że w tej chwili mamy do czynienia z "ubożeniem nauczycieli wobec reszty społeczeństwa".
Długi: oczekiwania sprowokował rząd
Poseł Kukiz'15 Grzegorz Długi zauważył w "Kawie na ławę", że Irlandia zrobiła w ostatnich latach latach "ogromny skok w każdym wskaźniku, bo zainwestowała w edukację". - To się zwróciło już po 10 latach. My, jeżeli nie zainwestujemy w edukację, zawsze będziemy w ogonie Europy - podkreślił.
Ocenił, że zawsze w obliczu protestów jest podejrzenie, że za nimi stoi polityka. Dodał, że oczekiwania poszczególnych grup zawodowych "sprowokował rząd".
- Załóżmy, że jutro "załatwicie" kwestię nauczycieli. Co zrobicie w środę, jak kolejarze przyjdą, a potem przyjdą pielęgniarki? - pytał zwracając się do polityka PiS. - Problem polega na tym, że bez systemowego podejścia nie będzie nigdy rozwiązany problem - dodał.
- Jest proste rozwiązanie systemowe. Przykładowo podniesienie kwoty wolnej od podatku do 30 tysięcy. I wszyscy by dostali - powiedział Długi.
Horała: oferta już jest uchwalona w budżecie
Poseł PiS Marcin Horała odnosząc się do uwag kierowanych przez pozostałych uczestników dyskusji, przekonywał że trzeba oddzielić motywacje nauczycieli od motywacji Związku Nauczycielstwa Polskiego, jego szefa Sławomira Broniarza oraz aktywistów opozycji. - Tamten motyw polityczny jest oczywisty - powiedział.
Pytany, czy będzie konkretna propozycja dla nauczycieli ze strony rządu, odparł: - Oferta dla nauczycieli już nie tylko została przedstawiona, ale jest uchwalona w budżecie.
- W tym roku trzy miliardy na podwyżki dla nauczycieli. 46 miliardów na oświatę w ogóle. I jesteśmy otwarci na rozmowy, co do lat kolejnych - dodał.
Dopytywany, czy to koniec propozycji w tym momencie, odmówił odpowiedzi, zastrzegając: - Nie jestem ministrem edukacji.
Zapowiedź strajku
W poniedziałek w Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog" odbędzie się nadzwyczajne posiedzenie prezydium Rady Dialogu Społecznego dotyczące kryzysu w oświacie. Ze strony rządu mają w nim wziąć udział między innymi minister rodziny pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska i minister edukacji narodowej Anna Zalewska.
Wszystkie trzy największe związki zawodowe działające w oświacie: Związek Nauczycielstwa Polskiego, Sekcja Krajowa Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" i Forum Związków Zawodowych domagają się podwyżek wyższych niż proponuje rząd.
Od 11 marca w budynku kuratorium oświaty w Krakowie akcję okupacyjną prowadzą nauczyciele z sekcji oświatowej "Solidarności". W czwartek szef Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" Ryszard Proksa poinformował, że jeżeli postulaty pracowników oświaty nie zostaną uwzględnione przez rząd, to w poniedziałek przedstawiciele "Solidarności" rozpoczną protest głodowy.
Procedury sporu zbiorowego w styczniu rozpoczęły ZNP i Wolny Związek Zawodowy "Solidarność - Oświata" należący do FZZ, prowadzą referenda strajkowe. Jeśli taka będzie wyrażona w referendum wola większości, strajk rozpocznie się 8 kwietnia. Oznacza to, że jego termin może zbiec się z zaplanowanymi na kwiecień egzaminami zewnętrznymi: 10, 11 i 12 kwietnia ma odbyć się egzamin gimnazjalny, 15, 16 i 17 kwietnia - egzamin ósmoklasisty, a 6 maja mają rozpocząć się matury.
Autor: js//now / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24