Pędził na złamanie karku, łamiąc przy okazji kolejne przepisy. Kierowcy śmieciarki ze Zgierza nie chodziło jednak o to, by jak najszybciej oczyścić miasto ze śmieci. Właściwie to sam nie wiedział, o co mu chodziło. Nie potrafił wytłumaczyć dlaczego uciekał... nie tylko przed policją, ale i przed wściekłymi mieszkańcami kamienicy, w którą wjechał. Argumentów poszuka, jak wytrzeźwieje.
Rajd śmieciarki rozegrał się w Zgierzu w województwie łódzkim. Kierowca zatrzymał się dopiero na skrzyżowaniu ulic Piłsudskiego i Barlickiego. Tam właśnie śmieciarka wypadła z drogi i uderzyła w kamienicę. Ściana nośna budynku została solidnie nadwyrężona, a samochód nie nadawał się już do jazdy. Kierowca porzucił ją bez żalu i zaczął uciekać przed policją.
Przemówiły tylko promile
Podobnie jak w przypadku pierwszego rajdu, ten też nie wyszedł mu najlepiej i mężczyzna szybko wpadł w ręce funkcjonariuszy. Kiedy go zatrzymali, nie potrafił powiedzieć, dlaczego uciekał. Z relacji policjantów wynika, że w ogóle mówił niewiele i niechętnie. Nie bez powodu - w organizmie miał trzy promile alkoholu.
50-latek trafił do policyjnego aresztu. Prawdopodobnie odpowie za jazdę samochodem po pijanemu i uszkodzenie budynku. Nie było ono małe, bo po decyzji inspektora nadzoru budowlanego, wszyscy lokatorzy (16 osób) zostali ewakuowani. Trzy rodziny zostały przewiezione do jednego z hoteli w Zgierzu, pozostali mieszkańcy noc spędzili u swoich rodzin. Uszkodzenia kamienicy mogły zagrażać ich życiu. Pijanemu kierowcy śmieciarki grozi kara do pięciu lat więzienia.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24