Prokurator generalny Andrzej Seremet powiedział w czwartek, że ma nadzieję, iż w czerwcu zakończy się postępowanie ws. afery podsłuchowej. Dodał, że jeśli pojawią się jakieś inne nagrania, to będą prowadzone odrębne postępowania.
- Jest taki horyzont czasowy tego postępowania, by zamknąć je w czerwcu i mam nadzieję, że on zostanie zachowany. Z drugiej strony, z tego co możemy obserwować wszyscy, nie tylko prokuratorzy, istnieje gdzieś tam, w przestrzeni informatycznej jakiś zestaw informacji, najprawdopodobniej także nagrań, które przez ludzi, o których częściowo wiemy a częściowo pozostają oni jeszcze niezidentyfikowani, jest wykorzystywany co jakiś czas - powiedział Seremet w TOK FM. - Może się pojawią jakieś inne nagrania. Tego nie możemy całkowicie wykluczyć. Ale jednocześnie prokuratura nie może być zakładnikiem takich postępowań. Wobec czego, w takim kształcie, w takim zakresie materiału, jaki uda się prokuraturze zebrać, zostanie podjęta decyzja procesowa. Natomiast jeżeli pojawią się (...) jakieś nowe nagrania, to będą odrębne postępowania. Nie możemy dać się wodzić za nos - podkreślił.
"Prokuratura nie prowadzi żadnych gier"
Na pytanie, dlaczego co jakiś czas ujawniane są w mediach informacje z tego postępowania, Seremet zapewnił, że prokuratura nie prowadzi żadnych gier, tylko robi co do niej należy. - Natomiast nie może odpowiadać za to, co dzieje się z materiałami, do których dostęp, w pełni legalny, zgodny z prawem, mają inne osoby - powiedział. Wyjaśnił, że dostęp do nich mają pełnomocnicy stron, a więc podejrzanych i pokrzywdzonych. W końcu lutego i na początku marca osoby te miały prawo zapoznawać się z aktami postępowania - przypomniał. Sprawę podsłuchiwania w dwóch warszawskich restauracjach kilkudziesięciu osób, m.in. polityków, ujawnił w ub.r. tygodnik "Wprost". Zarzuty w śledztwie postawiono czterem osobom: biznesmenom Markowi Falencie i Krzysztofowi Rybce oraz dwóm pracownikom restauracji, w których dokonywano nagrań.
Niedawno prokuratura otrzymała z CBA nowe nagrania. Dokumenty trafiły najpierw do Prokuratury Generalnej, a potem do apelacyjnej w Warszawie, która skierowała je do praskiej prokuratury prowadzącej sprawę. Jej rzeczniczka Renata Mazur mówiła wówczas, że wśród tych 11 nagrań są też nowe osoby i rozszerzył się katalog osób, które były nagrywane, a które dotychczas nie mają w śledztwie statusu pokrzywdzonego.
Autor: eos / Źródło: PAP