Do porażki PiS przyczyniły się błędy w ostatnim tygodniu kampanii wyborczej oraz Telewizja Publiczna - ocenił premier Jarosław Kaczyński.
Premier przyznał, że PiS prawdopodobnie nie miało szansy na wygraną, która pozwoliłaby utrzymać władzę. Mogło jednak, zdaniem Kaczyńskiego, nieznacznie wygrać wybory. - Do tego, że się tak nie stało, przyczyniły się błędy w ostatnim tygodniu kampanii wyborczej - przyznał premier.
Decydujące znaczenie - według Kaczyńskiego - miała jego debata z Donaldem Tuskiem. Gdyby był do niej lepiej przygotowany lub się od niej uchylił, to wybory przyniosłyby inny wynik - ocenił. Odpowiadając na pytanie o rozliczenia w PiS po kampanii, podkreślił jedynie, że partia zdobyła o 2 miliony głosów więcej, niż w poprzednich wyborach, i ma więcej mandatów.
Do przegranej PiS przyczyniła się emitowana w Telewizji Polskiej reklama społeczna "Idź na wybory - zmień Polskę" - ocenił premier Jarosław Kaczyński w "Sygnałach Dnia". - Gdyby było tylko "idź na wybory", to OK, ale było jednak "zmień Polskę" - argumentował premier w Polskim Radiu. Dodał, że było to nawoływanie do zmiany rządu. W jego ocenie jest to dowód, że PiS nie podporządkował sobie telewizji publicznej.
Wierzymy swoim sondażom
Jarosław Kaczyński przyznał również, że do przegranej PiS-u w wyborach przyczyniła się mobilizacja wyborców w miastach. Znaczenie - według niego - miały też akcje sms-owe. - Zmobilizowano młode pokolenie, bardzo młode, jeszcze nie bardzo chyba do czegoś aspirujące - ocenił premier na antenie Polskiego Radia.
Powtórzył także, że piątkowe sondaże opinii, zapowiadające przegraną PiS-u, były elementem "wielkiej akcji establishmentu przeciwko jego partii". - My wierzymy swoim sondażom - powiedział i dodał, że to właśnie one pokazały w piątek, iż partia traci poparcie.
Tusk - "chłopcem na posyłki Merkel" Pytany o problem niemieckich roszczeń w stosunku do Polski, premier mówił ostro: - Oszukiwaniem się jest to, że tego problemu nie ma.
Według niego wiele osób o bardzo znanych nazwiskach "po roku 1989, zamiast wykorzystywać złe sumienie Niemiec, budowało polskie złe sumienie". - To wynik niekompetencji i skrajnej głupoty - powiedział premier.
- Berlin woli mieć łatwych sojuszników - dodał, a czyniąc aluzję do Donalda Tuska powiedział: - Niektórzy rozmówcy pani Merkel dochodzili do wniosku po rozmowach z nią, że pewien polski znany polityk ma u niej pozycję chłopca na posyłki.
Komisje śledcze "spod znaku 13 grudnia" Premier nawiązując do swojej wcześniejszej wypowiedzi, porównującej wygraną PO w wyborach do 13 grudnia, wyjaśnił, że była ona jedynie przenośnią.
- Jeżeli zacznie się akcja rozliczania z bardzo niewiarygodnymi osobami, jako członkami komisji śledczych - osobami, które dały liczne dowody na to, że mają swobodny stosunek do prawdy - to te elementy (stanu wojennego - red.) mogą wystąpić - powiedział jednak Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla Polskiego Radia.
Dodał, że jeśli proponowane przez Platformę Obywatelską komisje śledcze będą uczciwe, to staną się ciosem w Platformę. Jeśli zaś zostaną wykorzystane przeciwko Prawu i Sprawiedliwości, to będą komisjami "spod znaku 13 grudnia". - Jeśli komisje wszystko ujawnią, to nie PiS poniesie straty polityczne, ale jego przeciwnicy - zaznaczył jednak Jarosław Kaczyński.
Premier prognozował także, że w kolejnych latach dojdzie do gigantycznej kompromitacji rządzących, którzy nie zdołają zrealizować swoich obietnic. - W tej sytuacji część wyborców, którzy głosowali na Donalda Tuska, szybko się zawiedzie - ocenił Kaczyński.
"Prezydent nie zgłaszał roszczeń do resortów siłowych" Premier uznał za "dziwne opowieści" sugestie, według których prezydent powinien mieć wpływ na obsadę "resortów siłowych". Dodał, że nie ma do tego podstaw konstytucyjnych i prezydent nie zgłaszał takich roszczeń.
Premier uznał całą sprawę za pogłoskę mającą zaszkodzić Prawu i Sprawiedliwości. O tym, że prezydent powinien się domagać wpływu na obsadę i działalność tak zwanych resortów siłowych, mówił wczoraj m.in. w "Sygnałach Dnia" Krzysztof Putra z PiS-u, a wcześniej napisał o tym "Wprost".
Jarosław Kaczyński zapowiedział, że prezydent nie naruszy konstytucji i z całą pewnością powoła nowy rząd. Nie wiadomo jednak, czy będzie chciał wziąć odpowiedzialność za gabinet, w którym znajdą się niekompetentni ludzie, nie mówiący w językach obcych. Za taką osobę uznał Bronisława Komorowskiego z Platformy Obywatelskiej na stanowisku ministra spraw zagranicznych.
Kaczyński oświadczył, że Prawo i Sprawiedliwość wyklucza rządzenie z Platformą Obywatelską. Wyjaśnił, że Platforma stała się podstawą frontu, który jest przeciwko Polsce, a poza tym bezpardonowo atakowała PiS.
"IV RP przegrała tylko bitwę" Wyniki wyborów premier skomentował krótko: - IV Rzeczpospolita przegrała bitwę, ale wygra wojnę - powiedział w "Sygnałach Dnia". Dodał, że jeśli Tusk nie odniesie się do wypowiedzi Aleksandra Kwaśniewskiego, że po wyborach skończyła się IV Rzeczpospolita, to będzie znaczyło, iż dąży do jej likwidacji.
- Potwierdzałoby to merytoryczny charakter "wielkiego sojuszu" od "Faktów i mitów" do Donalda Tuska - ocenił premier. Jego zdaniem, członkowie "sojuszu" nienawidzą IV Rzeczpospolitej, gdyż była ona "przeciwko tym, którzy w sposób nieuprawniony zdobyli wysoką pozycję ekonomiczną".
Źródło: IAR