- Mam 6,5-letnią córkę jak podrośnie to jej wszystko opowiem. Opowiem, że był to nieszczęśliwy wypadek i powiem, że kiedy przyszli po tatę, to spała obok - mówił w specjalnym wywiadzie dla programu "Czarno na białym" Andrzej Osiecki, jeden z żołnierzy oskarżonych o ostrzał wioski Nangar Khel w Afganistanie.
Andrzej Osiecki tłumaczył też dlaczego żołnierze pomimo, że wiedzieli o wadach sprzętu, brali go na akcję. A to te wady mogły przyczynić się do tragedii. - Dlaczego my braliśmy taki sprzęt, pomimo, że wiedzieliśmy że jest wadliwy? Bo taki mieliśmy. Trzeba kalkulować - w danej sytuacji bojowej mimo, że wiadomo, że dany sprzęt się zatnie, to może w konkretnej sytuacji bojowej będzie jednak działał.
Jechaliśmy na pomoc
Do zdarzenia w Nangar Khel doszło 16 sierpnia 2007 roku. Po tym, jak amerykański patrol najechał na ładunek wybuchowy i został ostrzelany, nasi żołnierze pojechali im na pomoc. Niestety też mieli pecha. - Rosomak też został uszkodzony przez podobny ładunek. I wtedy my dowiadujemy się, że mamy jechać - wspomina Osiecki. Po przybyciu na miejsce Polacy zaczynają ostrzał. - Ostrzał miał na celu zniszczenie punktów obserwacyjnych talibów, ponieważ my wiemy, że oni cały czas nas obserwują i filmują - mówi żołnierz.
Nie wszystkie pociski trafiają w cel
Według Osieckiego prawie wszystkie pociski spadały na wytyczone cele. Żołnierz dodaje, że o efektach swojego niecelnego ostrzału dowiedzieli się po dotarciu do wioski.
Sprawdzić swoje umiejętności
Jak tłumaczy Osiecki do Afganistanu pojechał, ponieważ chciał sprawdzić swoje umiejętności. Spędził tam 6,5 miesiąca. - Jedyną taką możliwością był wyjazd na misję - podsumowuje.
Krwawy ostrzał
Wskutek ostrzału wioski Nangar Khel w Afganistanie przez polskich żołnierzy 16 sierpnia 2007 r. na miejscu zginęło sześć osób - dwie kobiety i mężczyzna (pan młody przygotowujący się do uroczystości weselnej) oraz troje dzieci (w tym dwoje w wieku od trzech do pięciu lat). Trzy osoby, w tym kobieta w zaawansowanej ciąży, zostały ciężko ranne.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24