Zarzut nieumyślnego narażenia człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia usłyszał 28-letni mieszkaniec Sochaczewa, oskarżony o postrzelenie z wiatrówki 10-letniej dziewczynki. Grozi mu rok więzienia. Mężczyzna tłumaczył, że strzelał, bo chciał przestraszyć wróble.
W poniedziałek po południu dziewczynka wracała z grupą innych dzieci ze szkoły do domu.
- W pewnym momencie poczuła ból w prawej dłoni. Kiedy dotarła do domu, rodzice widząc zranioną rękę, niezwłocznie zawieźli córkę do szpitala - powiedziała sierż. Agnieszka Skórzyńska, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Sochaczewie.
Policjanci, po wytypowaniu miejsca, z którego mógł paść strzał, na terenie jednej z posesji w pomieszczeniu gospodarczym znaleźli wiatrówkę oraz śrut.
Dziecko do szpitala
Funkcjonariusze zatrzymali do wyjaśnienia 28-letniego mężczyznę. Był trzeźwy. Wyjaśnił, że strzelał z wiatrówki, bo chciał przestraszyć wróble. We wtorek po południu - po usłyszeniu zarzutu - mężczyzna został zwolniony z aresztu.
Dziewczynka trafiła do warszawskiego szpitala, gdzie przeszła zabieg operacyjny. Jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Autor: mac//bgr,jaś/k / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24