Zielonogórska prokuratura, która badała sprawę ewentualnego inwigilowania dziennikarzy w czasach rządów PiS, odmówiła przyznania statusu „pokrzywdzonego” kolejnemu z nich. Tym razem chodzi o Macieja Dudę. Według pełnomocnika dziennikarza decyzja ta narusza prawo. Do decyzji podejmowanych przez prok. Jarosława Kijowskiego wiele zastrzeżeń zgłaszają też posłowie z komisji naciskowej, przed którą prokurator zeznawał.
Prokurator Kijowski, który już dwukrotnie umarzał śledztwo w sprawie inwigilowania przez służby 10 dziennikarzy w latach 2005-2007, stanął przed sejmową komisją ds. nacisków w ostatni piątek. Na wiele pytań jednak nie odpowiedział, często zasłaniając się tajemnicą. Tajnie przesłuchać się nie pozwolił wskazując z kolei na błędy proceduralne. – W ciągu dwóch, trzech tygodni te problemy znikną i wtedy wezwiemy prok. Kijowskiego ponownie, tym razem na przesłuchanie w trybie niejawnym – zaznacza Robert Węgrzyn z PO.
Wątpią w rzetelność
Posłowie chcą dowiedzieć się więcej, choćby na temat działań, jakie podjął prokurator, żeby ustalić w służbach, po co pobierały one dane identyfikujące numery telefonów, połączenia czy miejsca logowania do sieci telefonów dziennikarzy, oraz dlaczego nie przesłuchał niektórych świadków. – Chodzi na przykład o ówczesnego komendanta głównego policji, który składał zawiadomienie do prokuratury. Decyzja o jego nieprzesłuchaniu wydaje mi się kuriozalna – komentuje poseł Węgrzyn. – Prokurator stoi twardo na stanowisku, że jego działanie – także o umorzeniu śledztwa – było właściwe. Ja mam wątpliwości, także co do rzetelności prowadzenia postępowania, której w mojej ocenie nie było – dodaje.
Podczas przesłuchania przed sejmowymi śledczymi prokurator powtarzał też, że nie zgadza się z uzasadnieniem warszawskiego sądu rejonowego, który przyznał status „pokrzywdzonego” w sprawie Wojciechowi Czuchnowskiemu, dziennikarzowi "Gazety". Wcześniej zielonogórska prokuratura odmówiła mu dostępu do akt. - Dziś też bym tego statusu nie nadał – powtarzał Kijowski.
Kolejny „nie pokrzywdzony” dziennikarz
Prokurator jest w tej sprawie konsekwentny. 24 lutego tego samego prawa odmówił Maciejowi Dudzie, dziennikarzowi tvn24.pl, który także miał być rozpracowywany przez służby. W piśmie Kijowski tłumaczył, że rozstrzygnięcie warszawskiego sądu nie było procedowaniem „co do zasady”, a rozstrzygnięciem "indywidualnym" co do dziennikarza "Gazety", "którego sytuacja pod względem formalno-prawnym zdecydowanie różni się od pozostałych, wymienionych w omawianym postępowaniu" osób.
Posłowie, którzy zapoznali się z materiałem prokuratorskim, mają na ten temat inne zdanie. - Te przypadki nie są identyczne, ale są bardzo podobne, zwłaszcza co do zasady działania – ocenia Węgrzyn. A mecenas Dariusz Pluta, pełnomocnik Macieja Dudy, wskazuje, że zielonogórska prokuratura odmawiając wglądu w akta kolejnym dziennikarzom, „sama dostarcza pola do spekulacji, co takiego strasznego może się w nich znajdować”.
- Podejmiemy dalsze kroki, które wykażą, że prokuratura, odmawiając tym razem Maciejowi Dudzie statusu pokrzywdzonego, nie ma racji i narusza jego ustawowe prawa – podkreśla mecenas. W pierwszej kolejności adwokat zamierza złożyć zażalenie na decyzję prokuratora Kijowskiego o umorzeniu śledztwa w sprawie inwigilacji i „skarżyć go do bezpośredniego przełożonego”.
- Każdy, w tym oczywiście prokurator, ma prawo nie zgadzać się z prawomocnym orzeczeniem sądu, ale każdy – a w szczególności prokurator – powinien z takim orzeczeniem się liczyć i brać je pod uwagę – zaznacza mec. Pluta. – Zarządzenie pana Kijowskiego w sprawie mojego klienta świadczy o tym, że zielonogórska prokuratura nie tylko nie pogodziła się z tym, że nie ma racji odmawiając statusu osób pokrzywdzonych inwigilowanym dziennikarzom, ale przede wszystkim nie wyciągnęła żadnych wniosków z dotkliwej porażki jaką już raz poniosła przed sądem w tej sprawie – konkluduje.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24