Projekty obywatelskie "Zatrzymaj aborcję" i "Stop pedofilii" zostały skierowane przez posłów do dalszych prac w komisjach sejmowych. Oba projekty przeszły dalej dzięki politykom PiS, opozycja była w zdecydowanej większości przeciw.
W czwartek 16 kwietnia posłowie zdecydowali o skierowaniu do dalszych prac sejmowych obywatelskich projektów ustaw, wśród nich m.in. projektu Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej "Zatrzymaj aborcję" z Kają Godek na czele. To dokument sprzed lat – został złożony w Sejmie w 2017 roku. Delegalizuje aborcję ze względu na duże prawdopodobieństwo ciężkich i nieodwracalnych wad płodu.
"Aborcja gorsza niż koronawirus"
Nad tym projektem posłowie debatowali już w środę. Dyskusja była bardzo emocjonalna. Kaja Godek złożyła Wandzie Nowickiej życzenia z okazji rocznicy wprowadzenia wolnej aborcji dla Polek przez Adolfa Hitlera. - Aborcja to pandemia o wiele gorsza niż koronawirus, przynosi więcej ofiar i wszystkie są śmiertelne - przekonywała Godek
Wnioskodawczyni zwracała się też do posłów: "dzisiaj jest prosty wybór - jesteś za zabijaniem czy jesteś przeciwko zabijaniu". Zapowiadała również, że w przypadku "zamrożenia" projektu w komisji, będzie z innymi aktywistami protestować przed biurami posłów.
Wniosek o skierowanie projektu "Zatrzymaj aborcję" do komisji zdrowia złożył w imieniu PiS Bolesław Piecha. - I prywatnie życzę sobie, żeby tym razem komisja nie była słynną sejmową "zamrażarką" - zaznaczył. To tam utknął projekt Godek w poprzedniej kadencji.
W czwartek przepadł zarówno wniosek Koalicji Obywatelskiej, jak i i Lewicy, by projekt odrzucić już w pierwszym czytaniu ("przeciw" było 232 posłów PiS - wstrzymali się Adam Lipiński oraz Katarzyna Sójka - a także Joanna Fabisiak z KO, 10 posłów PSL-Kukiz'15 oraz 11 Konfederacji), jak i wniosek Konfederacji o niezwłoczne przejście do drugiego czytania ("za" - poza posłami Konfederacji - było 52 posłów PiS, m.in. Sebastian Kaleta i Zbigniew Ziobro oraz pięcioro PSL-Kukiz'15).
Stop pedofilii czy edukacji seksualnej?
Posłowie zajmowali się też obywatelską nowelizacją Kodeksu karnego, która zakłada karę więzienia za "propagowanie lub pochwalanie podejmowania przez małoletniego obcowania płciowego lub innej czynności seksualnej". W uzasadnieniu projektu wnioskodawcy nie kryją jednak, że to przepisy, które mają ograniczyć edukację seksualną w szkołach.
Czytamy w nim między innymi, że "proponowana zmiana zapewni prawną ochronę dzieci i młodzieży przed deprawacją seksualną i demoralizacją, która rozwija się w niebezpiecznym tempie i dotyka tysięcy najmłodszych Polaków za pośrednictwem tak zwanej edukacji seksualnej".
W listopadzie ubiegłego roku rezolucję potępiającą ten projekt obywatelski przyjął Parlament Europejski. Wzywano w niej Polskę do wstrzymania się z nowelizacją Kodeksu karnego.
Mariusz Dzierżawski z fundacji Pro-Prawo do życia, który w środę prezentował posłom projekt, przekonywał, że ustawa ma "powstrzymać deprawację małoletnich" oraz że "pozbawione wstydu dzieci są łatwym łupem dla pedofilów".
Za skierowaniem projektu do dalszych prac był wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł.
"Za" odrzuceniem projektu w pierwszym czytaniu było 199 posłów, "przeciw" - 246, sześcioro wstrzymało się od głosu, a dziewięcioro nie zagłosowało.
"Przeciw" odrzuceniu projektu w pierwszym czytaniu głosowało 233 posłów PiS (nie zagłosowali Michał Dworczyk oraz Krzysztof Sobolewski), Krystyna Sibińska z KO, pięcioro posłów PSL-Kukiz'15, a także siedmioro Konfederacji.
Projektem zajmie się komisja nadzwyczajna do spraw zmian w kodyfikacjach.
Dlaczego teraz?
Na tym posiedzeniu Sejmu posłowie zajmowali się aż pięcioma projektami obywatelskimi. Były to: zakaz aborcji, kary za edukację seksualną, dopuszczenie dzieci do polowań, zmiana sposobu wypłacania nauczycielskich pensji i kwestia odszkodowań za mienie pożydowskie.
Dlaczego teraz? - Zasada dyskontynuacji wyklucza rozpatrywanie złożonych projektów w kolejnych kadencjach. Są jednak od niej wyjątki. Projekty, które zostały wniesione do Sejmu na skutek inicjatywy obywateli, jeżeli nie zostały rozpatrzone podczas kadencji Sejmu, w której zostały zgłoszone, muszą zostać skierowane do prac w kolejnej – tłumaczył tvn24.pl Krzysztof Izdebski z Fundacji ePaństwo.
Wyjątek ten jest określony w art. 4 ust. 3 ustawy z dnia 24 czerwca 1999 r. o wykonywaniu inicjatywy ustawodawczej przez obywateli.
- Z kolei zgodnie z artykułem 13 tej ustawy, pierwsze czytanie obywatelskich projektów ustaw złożonych w poprzedniej kadencji odbywa się nie później niż w terminie sześciu miesięcy od daty pierwszego posiedzenia Sejmu. Wydaje się więc, że o ile nie jest to dobry czas na rozstrzyganie o fundamentalnych prawach milionów Polek, to skierowanie projektu dotyczącego zakazu aborcji jest zgodne z przepisami regulującymi proces legislacyjny – zauważał Izdebski.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24