W nieludzkich warunkach dostarczał zwierzęta na łódzką giełdę zoologiczną. Mało tego, były to m.in. legwany, żółwie będące pod ochroną. Policja wytropiła i zatrzymała Słowaka-przemytnika.
Policja interweniowała po otrzymaniu informacji, że na giełdzie można kupić chronione konwencją waszyngtońską gatunki zwierząt. Podczas kontroli wpadał 46-letni Słowak i jego klienci. Grozi im do pięciu lat więzienia.
Przemytnik i jego klienci
Po krótkiej obserwacji giełdy, policjanci zauważyli Słowaka, który przyjechał samochodem dostawczym wypełnionym zwierzętami. Szczegółowo skontrolowali auto i znaleźli w nim 49 legwanów zielonych, na których przewożenie i handel trzeba mieć specjalne pozwolenia.
Zwierzęta były w złej kondycji – podczas upału trzymane były w samochodzie, ściśnięte w dwóch siatkach.
Policjanci skontrolowali też stoisko, którego właściciele – 44-letni łodzianin z żoną - zaopatrywali się w towar u 46-letniego Słowaka. Na ich stoisku w pudełkach kartonowych było ukrytych pięć legwanów i 36 żółwi greckich, które również znajdują się pod ścisłą ochroną prawną oraz pięć legwanów zielonych.
Zoobiznes bez pozwolenia
Jak twierdzi policja, z przesłuchania wynika, że obywatel Słowacji w swoim rodzinnym kraju również prowadzi zoologiczny interes. Ma tam posiadać „mini zoo”, a w zwierzęta zaopatruje się w Czechach. Nie przedstawił jednak żadnych dokumentów poświadczających legalność zakupu i zezwolenia na handel gadami.
Zgodnie z Ustawą o Ochronie Przyrody, nabywanie, zbywanie, a nawet przewożenie zwierząt objętych przepisami Unii Europejskiej jest zagrożone karą pozbawienia wolności nawet do pięciu lat.
W związku z warunkami, w jakich trzymał gady, Słowak odpowie także za znęcanie się nad zwierzętami. Zarzuty usłyszy również para łódzkich handlowców. Zabezpieczone legwany i żółwie zostały oddane na przechowanie do warszawskiego ZOO.
Źródło: tvn24.pl, policja Łódź