Donald Tusk nie widzi nic złego w akcji policjantów, którzy w środę siłą uspokajali protestujących w centrum Warszawy związkowców. - Służby czyniły wszystko, żeby nie prowokować takich zajść. Policja działała w sposób odpowiedzialny - mówił premier. Przy okazji zapowiedział, że wszyscy, którzy podczas demonstracji łamali prawo, "poniosą konsekwencje". Wyjaśnień od MSWiA ws. akcji policji chce tymczasem prezydent.
Szef rządu nie krył podczas konferencji dumy z powodu udanej organizacji kongresu Europejskiej Partii Ludowej, na którym pojawiło się wielu czołowych europejskich przywódców (m.in. Angela Merkel, Silvio Berlusconi i Gordon Brown). Dumy tej nie zmącił szczególnie fakt, że policja przy pomocy gazu pieprzowego musiała uspokajać stoczniowców, którzy chcieli przedrzeć się przed Pałac Kultury i Nauki (tam odbywał się kongres EPP). Według premiera policjanci zrobili, co powinni zrobić i nie przekroczyli swoich uprawnień.
Prawo równe dla wszystkich
- MSWiA zapowiedziało, że jest w stanie zbadać każdą sekundę tej akcji. Ale z przekazów medialnych i raportów, z którymi się zapoznałem wynika, że policja robiła to, co do niej należy. Służby czyniły wszystko, żeby nie prowokować takich zajść. Nam również zależało na tym, żeby demonstracje zapowiadane wcześniej odbyły się spokojnie - argumentował szef rządu.
Donald Tusk zapowiedział też, że nie odpuści tym, którzy podczas demonstracji łamali prawo. - Ktokolwiek to zrobił, odpowie. Nie ma znaczenia, czy dotyczyć to będzie demonstranta, czy policjanta. W mojej ocenie policja działała jednak w sposób odpowiedzialny, a środki były adekwatne do zaistniałej sytuacji - powtórzył.
Od pierwszego dnia mojego rządu zrobiliśmy dla stoczniowców więcej niż jakikolwiek wcześniejszy rząd. Kiedy obejmowaliśmy władzę wszystkie stocznie były na krawędzi katastrofy. Nie było tygodnia, żeby moi ministrowie nie pracowali nad poprawą ich sytuacji. Donald Tusk
BBN chce wyjaśnień
Wszystko wskazuje na jednak to, że słowa nie wystarczą i szef MSWiA Grzegorz Schetyna będzie musiał z "każdej sekundy akcji" wytłumaczyć się przed Lechem Kaczyńskim. Szef prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego już zwrócił się z prośbą do wicepremiera "o przekazanie szczegółowych informacji związanych z przebiegiem protestów społecznych, do jakich doszło w dniu 29 kwietnia w Warszawie". - Dotychczas BBN otrzymało z Rządowego Centrum Bezpieczeństwa jedynie ogólną informację na ten temat. Precyzyjne dane są konieczne, aby przedstawić Prezydentowi RP pełną ocenę zdarzeń - czytamy w komunikacie Biura.
"To jest prawda o stoczniach"
Fakt, że stoczniowcy w tak bezpośredni sposób wyrażali swoje niezadowolenie z powodu mizernych - ich zdaniem - działań rządu w obronie stoczni zabolał premiera. Jak zapewnił podczas konferencji, o nikogo nie walczył z taką determinacją, jak o stoczniowców.
- Od pierwszego dnia mojego rządu zrobiliśmy dla stoczniowców więcej niż jakikolwiek wcześniejszy rząd. Kiedy obejmowaliśmy władzę wszystkie stocznie były na krawędzi katastrofy. Nie było tygodnia żeby moi ministrowie nie pracowali nad poprawą ich sytuacji – zapewniał Tusk. Podobne starania urzędnicy podejmowali w obronie stoczni gdańskiej (która ma prywatnego właściciela). - Właśnie dlatego, że jest to gdańska stocznia praktycznie każdego dnia interweniujemy w Brukseli – podkreślał.
Szef rządu zapewnił też, że podziela apel Lecha Wałęsy, który prosił delegatów na kongres by "coś wymyślili" w sprawie stoczni gdańskiej. - Dalej będziemy robili wszystko żeby pomóc jej i zakładom, które powstaną w miejscu stoczni gdyńskiej i szczecińskiej. Po cichu codziennie pracujemy żeby te straty były jak najmniejsze. To jest prawda o stoczniach – podsumował premier.
"Politycy PiS się zapomnieli"
Dostało się także opozycji. W odpowiedzi na złożone przez PiS zawiadomienie o możliwości popełniania przez PO wykroczenia polegającego na złamaniu prawa wyborczego Donald Tusk odparł. – Nie będę w złośliwy sposób komentował działań PiS odnośnie kongresu.
- Rozumiem, że wszystkim, którzy widzą swoją szansę w niepowodzeniach Polski, a często takich polityków obserwujemy, mogło się nie podobać, że przywódcy największych partii byli z nami przez te dwa dni żeby podkreślić nasze znaczenie w Europie. (…) Mam jednak wrażenie, że niektórzy politycy PiS-u się zapomnieli. Tego typu harce Polsce nie służą – oceniał lider Platformy.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24