Czekolada o smaku truskawkowym, zrobiona z buraków czy indyk w galarecie z fragmentami piór - to tylko niektóre z produktów, na które natrafili inspektorzy inspekcji handlowej badając koszyk 32 produktów, jakie Polacy kupili na święta.
- Jemy chemię. Takie są przepisy unijne. Producentowi żywności wolno wszystko jeżeli tylko napisze o tym na opakowaniu - stwierdził w "Teraz My" w TVN Marek Nowak z Inspekcji Handlowej w Katowicach. - Szynki w szynce może być 50 proc. - reszta to wypełniacze. Aromat wędzenia, to też chemia. Na wędzenie mało kto może sobie pozwolić - dodał.
Wśród przypadków, które najbardziej nim wstrząsnęły przez 28 lat pracy w Inspekcji, Nowak wymienia paczkę rodzynków, "która uciekała ruchem falistym po biurku" i ciasto na pizzę, które w jednej z katowickich pizzerii "dojrzewało na muszli klozetowej". - My już prowadzimy galerię osobliwości, gdzie mamy zdjęcia takich przypadków - dodał.
14 na 32
Specjalnie dla "Teraz My", Inspekcja Handlowa przebadała 32 artykuły, które trafiają na świąteczne stoły Polaków - mięso, nabiał, ryby, pieczywo. Okazało się, że aż 14 z tych produktów Inspekcja musiała zakwestionować. Wśród trefnych towarów była m.in. "szynka w galarecie: o zmniejszonej zawartości szynki, osłabionym smaku i barwie zielonkawo-szarej", czy "czekolada z truskawkami, w której nie ma truskawek, ale jest sok z czerwonych buraków i aromat".
- Niestety sami napędzamy tę machinę - podkreślił Nowak. - Polacy wciąż są narodem mało zamożnym i stawiają na niską cenę. Tam gdzie taniej, trzeba coś zastąpić, np. mięso tłuszczem. Tymczasem można przyjąć, że tam gdzie wyższa cena, tam wyższa jakość - stwierdził.
Źródło: TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn