Jeszcze przed wakacjami ma być gotowy projekt ustawy radykalnie ułatwiający i skracający procedury adopcyjne. W PO ruszyły prace zespołu, który przygotuje zmiany w prawie. Jego szefowa Iwona Guzowska chce m.in. zapisu, iż prawo do adopcji mają nie tylko małżeństwa, ale również związki nieformalne - donosi "Dziennik".
- Z pewnością procedura adopcyjna musi być ona krótsza - mówi "Dz" poseł Wojciech Wilk. Z kolei poseł Norbert Raba sprzeciwia się wyśrubowanym wymogom ekonomicznym stawianym potencjalnym rodzicom. Bywa np., że warunkiem adopcji jest gwarancja, że dziecko będzie miało własny pokój. - To bzdura. Jest przecież wiele szczęśliwych pięcioosobowych rodzin żyjących w kawalerkach - mówi Raba.
Iwona Guzowska, która sama była adoptowana, nie ma natomiast wątpliwości, że przepis, iż prawo do adopcji mają jedynie pary małżeńskie, musi zostać wykreślony. - Taki wymóg to głupota - mówi posłanka. I tłumaczy, że kluczowy jest nie status prawny związku, ale pewność, że kandydaci rodziców są odpowiedzialni.
Takie zasady obowiązują na zachodzie Europy. We Francji w pierwszej kolejności rozpatruje się wnioski małżeństw starających się o adopcję, ale jeśli tych zabraknie, otwiera się drogę do adopcji również parom żyjącym przynajmniej od dwóch lat w konkubinatach. Tak samo jest w Niemczech, Belgii, Holandii i Szwecji. Tam prawo do adopcji mają również pary homoseksualne, ale chodzi głównie o te przypadki, gdy jeden z partnerów ma już dziecko.
Posłowie nie mówią NIE
Czy propozycja Guzowskiej otworzy drogę do adopcji dla par homoseksualnych w Polsce? Posłanka rozwiewa wątpliwości: - Jestem liberalna, ale o takich rozwiązaniach w ogóle nie ma mowy - mówi "Dziennik".
Czy postulat ten popierają pozostali członkowie zespołu? Raba podkreśla, że o prawie do adopcji powinny decydować predyspozycje, a nie status prawny. - Obawiam się, że koledzy ze skrajnej prawicy zaraz wyskoczą z zarzutem, że chcemy zalegalizować adopcję dla par homoseksualnych - przyznaje poseł PO.
To przecież absurdalne, że potencjalna rodzina latami czeka na dziecko, a ono w tym czasie cierpi na chorobę sierocą w domu dziecka Posłanka SLD Joanna Senyszyn
Joanna Kluzik-Rostkowska z PiS twierdzi jednak, że jeśli Platforma zaproponuje rozszerzenie prawa do adopcji również o pary nieformalne, nie musi to wywołać w Sejmie awantury. - Przecież już teraz takie prawo mają osoby samotne. Z przegłosowaniem przepisów ułatwiających adopcję nie będzie żadnego problemu - podkreśla posłanka PiS.
Poparcie dla ustawy deklarują też posłowie lewicy. "To przecież absurdalne, że potencjalna rodzina latami czeka na dziecko, a ono w tym czasie cierpi na chorobę sierocą w domu dziecka" - mówi Joanna Senyszyn z SLD.
Długa droga do adopcji
W polskich domach dziecka mieszka kilkadziesiąt tysięcy sierot. Jednak proces adopcyjny to katorga. Potencjalni rodzice muszą m.in. przedstawić zaświadczenie o stałym zameldowaniu, warunkach mieszkaniowych i zarobkach. Zgodnie z prawem w Polsce adoptować dziecko mogą jedynie małżeństwa oraz osoby samotne. Nie mogą tego zrobić pary nieformalne. Bywa, że warunki są jeszcze zaostrzane. Warszawski Katolicki Ośrodek Adopcyjno-Opiekuńczy rozpatruje jedynie wnioski "małżeństw sakramentalnych trwających nie mniej niż pięć lat". W niektórych ośrodkach na adopcję czeka się nawet 3 lata.
Źródło: Dziennik
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu