- Wysłałam prezesowi Kurtyce konkretne pytanie dotyczące przeszłości urzędnika, który pracował w aparacie państwa także w PRL i odmówiono mi tej odpowiedzi! - z oburzeniem mówiła w "Magazynie 24 Godziny" Julia Pitera. Jej zdaniem, taka sytuacja jest niedopuszczalna.
- Posłałam do prezesa IPN -u zapytanie, czy oświadczenie lustracyjne pewnego istotnego dla funkcjonowania państwa urzędnika jest zgodne ze stanem faktycznym - opowiadała Julia Pitera. - Jedyną odpowiedzią od pana Kurtyki było to, że żadna odpowiedź mi się nie należy - mówiła oburzona. Jej zdaniem zatem, ustawa lustracyjna stworzona przez PiS funkcjonuje tylko w sferze politycznej. - Sytuacja, w której mi się odmawia informacji o urzędniku PRL-u, który jest w aparacie państwa od wielu lat, jest niedopuszczalna - stwierdziła minister. Nie chciała jednak ujawnić, o jakiego urzędnika chodzi.
- Postawiłam konkretne pytanie prezesowi Kurtyce odnośnie do przeszłości człowieka, który ciemięży swoich pracowników, i którego oświadczenia lustracyjnego nie mogę sprawdzić, ale na to pytanie odpowiedzi nie dostaję - dodała Pitera. Według niej, powinna mieć dostęp do takich informacji, bo reprezentuje państwo. - Gdybym miała dostęp do akt, na pewno coś bym wykryła - podkreśliła minister.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24