Julia Pitera z Platformy Obywatelskiej uważa, że w sprawie zabójstwa Krzysztofa Olewnika i zaniedbań w śledztwie dotyczącym tej sprawy nie należy powoływać sejmowej komisji śledczej. Sprawę należy jednak dogłębnie zbadać. Oprócz Julii Pitery, gośćmi "Magazynu 24 godziny" byli Paweł Biedziak, dziennikarz i były policjant, Janusz Kaczmarek oraz Kazimierz Olejnik, były zastępca prokuratora generalnego.
Zdaniem Pitery, która była gościem "Magazynu 24 godziny", komisja śledcza nie jest potrzebna, bo na razie nie ma sygnałów, że w sprawę zabójstwa Olewnika zamieszani byli jacyś politycy. Minister w rządzie Donalda Tuska nie wyklucza jednak, że gdyby pojawiły się nowe fakty, to komisja mogłaby powstać.
Mimo sceptycznej postawy wobec pomysłu powołania komisji, Pitera uważa jednak, że całą sprawę trzeba dokładnie zbadać. Prześwietlić też należy samobójstwo Sławomira Kościuka, jednego ze skazanych za zabójstwo Olewnika.
Na razie Pitera zapowiedziała, że o sprawie porozmawia z całą pewnością z ministrem Zbigniewem Ćwiąkalskim i wiceministrem MSWiA Adamem Rapackim.
Ręce opadają
Przekonany o zaniedbaniach jest również Paweł Biedziak, kilka lat temu rzecznik prasowy policji, a dziś dziennikarz. - Wygląda na to, że są tam zaniedbania i to zaniedbania celowe - uważa Biedziak, dodając, że w sprawie Olewnika prowadzący śledztwo przekonywali przełożonych, że jest to samouprowadzenie.
- W tym okresie nie byłem blisko tej sprawy - zaznacza Biedziak, ale dodaje, że na korytarzach Komendy Głównej przeważała wersja policjantów z Radomia o samouprowadzeniu.
Biedziak wymienił podstawowe błędy śledczych: niesprawdzenie anonimu ze stycznia 2003 r., który, jak się później okazało, dokładnie wskazywał sprawców porwania i miejsce przetrzymywania Olewnika oraz pół roku później brak monitorowania przekazania okupu.
Wreszcie "straszny błąd" - kradzież akt śledztwa o zaniedbanie billingów rozmów telefonicznych porywaczy. - Ręce opadają - podsumowuje Biedziak.
Ówczesny policjant zwraca jeszcze uwagę na jedną interesującą rzecz: - Bardzo ciekawe są listy od porywaczy, które pisane są słowami, jakich używają policjanci. Zdaniem Biedziaka, to wszystko może wskazywać na możliwości współpracy policjantów z gangsterami.
Przeważała wersja o samouprowadzeniu
"Obowiązującą" wersję o samouprowadzeniu potwierdza Janusz Kaczmarek, ówczesny gdański prokurator interesujący się sprawą. - Słyszałem jedno od Centralnego Biura Śledczego: samouprowadzenie. Ktoś tę wersję lansował - uważa późniejszy szef MSWiA, który również wyliczał błędy śledczych w sprawie, która ruszyła dopiero w 2006 r., gdy trafiła do olsztyńskiej prokuratury.
CBŚ mówiło, że wszystko jest dobrze
O "porażającej liczbie błędów" popełnionych przez prokuratorów i policję mówił też Kazimierz Olejnik, były zastępca prokuratora generalnego. Mimo to był on informowany przez Centralne Biuro Śledcze, że śledztwo przebiega dobrze. Jak dodał Olejnik, mówiło mu o tym nie tylko kierownictwo ale i szeregowi funkcjonariusze CBŚ.
Porwany w 2001 r. Krzysztof Olewnik spędził dwa lata w piwnicy, przykuty do jej ścian łańcuchami. Po wpłaceniu przez rodzinę okupu, jego oprawcy udusili go i zatłukli łopatami. Zabójcy usłyszeli wyroki dopiero po siedmiu latach.
Źródło: TVN24, Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24