- Wierzę głęboko, że zbliżają się dni, które zdecydują o naszej przyszłości, a decyzja narodu będzie decyzją na tak dla polskiej niepodległości - powiedział w czasie niedzielnego Marszu Pamięci Jarosław Kaczyński. Zdaniem prezesa PiS silne państwo polskie można powołać "odsuwając od władzy tych, którzy godzą w polskość". - Trzeba ich raz na zawsze odsunąć od wpływów i władzy - przekonywał Kaczyński, a jego słowa nagrodzono oklaskami.
Prezesa PiS przywitały okrzyki zgromadzonych na Pl.Piłsudskiego uczestników manifestacji, skandujących jego imię. Kaczyński przypomniał, że 95 lat temu, kiedy Polacy odzyskiwali niepodległość "w Warszawie panował entuzjazm".
Zaznaczył, że pokolenie, które budowało zręby nowego polskiego państwa "wśród wielu przeciwności, momentów zagrożenia" potrafiło zbudować "duże państwo w środku Europy". - Choć nie było to oczywiste. Bardzo wielu proponowało nam wtedy niewielkie terytorium, niewielki kraj. A można sobie wyobrazić taką sytuację, że Polski nie byłoby w dalszym ciągu w ogóle.
"Połączenie myśli i czynu"
Zdaniem prezesa PiS do sukcesu doprowadziło "wielkie patriotyczne napięcie, które prowadziło do tego, że dzieci chwytały za broń". Podkreślił również, że obok czynów, bardzo ważna była myśl polityczna. Kaczyński zaznaczył, że to właśnie dzięki "połączeniu czynu i myśli" sukcesy odnosił Józef Piłsudski. Wspomniał również o zasługach Romana Dmowskiego, działaczy Ruchu Narodowego, Ruchu Ludowego i socjalistów dla budowania polskiej niepodległości.
- Elity tamtego pokolenia potrafiły przemyśleć polską historię. Potrafiły działać, ale potrafiły także myśleć. Prezes PiS podkreślił, że 11 listopada to najlepszy moment, by zadać pytanie, czy święto niepodległości "jest tylko świętem pamięci tych, którzy walczyli i działali, czy może jest przypomnieniem sprawy, która jest żywa do dziś: polskiej niepodległości".
Dwa fronty ataku na polskość
- Są tacy, którzy mówią, że tej sprawy już nie ma. Warto im przypomnieć ten potężny front, który podmywa podstawy naszego narodu. Który atakuje naszą tradycję, wyśmiewa ją i obraża. Atakuje polską rodzinę, atakuje Kościół - powiedział Kaczyński. - To jeden front. Front ataku na polskość. A co za tym idzie, na niepodległość.
- Jest też front tych, którzy chcą oddawać naszą suwerenność (...), którzy dążą do tego, by Polska przestała być suwerennym krajem w jakieś sfederalizowanej Europie - ocenił Kaczyński. - Czy mamy być skazani na rolę wykorzystywanych peryferii, bo tylko możemy być w tak skonstruowanej Europie - podkreślił Kaczyński. Jak dodał, ktoś, kto uważa inaczej, "wykazuje skrajną naiwność". - Reguły światowej, europejskiej polityki się nie zmieniły, choć dzisiaj jest bardziej cywilizowane niż przed dziesiątkami lat, silniejsi zwyciężają, przejmują, bywa, że eksploatują - zaznaczył lider PiS.
Jak powiedział, sprawa polskiej niepodległości to wyzwanie stojące przed obecnym pokoleniem Polaków. - To wyzwanie, któremu musimy sprostać - zaznaczył prezes Prawa i Sprawiedliwości. Jedyną odpowiedzią na to wyzwanie - mówił - jest budowa "silnego polskiego państwa". - Innego rozwiązania nie ma. Kto tego nie rozumie, kto nie rozumie, że to będzie wymagało wysiłku i poświęceń, godzi w polską niepodległość - powiedział Kaczyński.
Podwójne obchody
W niedzielę wieczorem w Warszawie odbył się Marsz Pamięci, który jest elementem organizowanych przez PiS obchodów 95. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Obchody Święta Niepodległości PiS połączył z uczczeniem kolejnej miesięcznicy katastrofy smoleńskiej z 10 kwietnia 2010 roku.
Na czele marszu jego uczestnicy nieśli dużą biało-czerwoną flagę i transparent: "Niepodległość nie jest dana raz na zawsze". Pojawiły się też transparenty, m.in. z hasłami: "To był zamach", "Polaku, goń Komoruska i Tuska", a także flagi Prawa i Sprawiedliwości.
Po przejściu pod Pałac Prezydencki uczestnicy Marszu przeszli pod pomnik marszałka Józefa Piłsudskiego, gdzie złożyli kwiaty.
"Prawdy nie da się zagłuszyć"
Wcześniej odbyła się msza w Archikatedrze Warszawskiej. Na mszy pojawiły się m.in. grupy rekonstrukcyjne z różnych epok. Przed jej rozpoczęciem złożono wieniec na grobie kardynała Stefana Wyszyńskiego.
Mszę odprawił proboszcz Archikatedry św. Jana ks. Bogdan Bartołd. Ofiary katastrofy smoleńskiej określił jako "obywateli wiernych dziedzictwu 11 listopada". Wspominał też o potrzebie "prawdy w życiu publicznym, zamiast gry pozorów i chwytów socjotechnicznych". - Prawdy nie da się zagłuszyć i zasłonić - podkreślił. - Dlaczego chodzimy do Kościoła mimo, gdy słyszymy, że Kościół to przeżytek? Dlaczego chcemy poznać prawdę o Smoleńsku, mimo, że słyszymy, że wszystko już wyjaśniono? Dlaczego nie opuszczamy naszej ojczyzny, choć słyszymy, że gdzie indziej będzie lepiej? Dlaczego bronimy krzyży, gdy inni mówią, że to bezwartościowy kawałek drewna - pytał ks. Bartołd. Jak mówił, "chrześcijanie chcą słuchać bardziej Boga niż słabego grzesznego człowieka".
Najpierw Warszawa, potem Kraków
W poniedziałek 11 listopada rano Kaczyński i politycy PiS złożą kwiaty przy warszawskich pomnikach twórców polskiej niepodległości, a także pod pomnikiem kard. Stefana Wyszyńskiego. Po południu obchody rocznicowe przeniosą się do Krakowa, gdzie przewidziana jest msza św. w Katedrze Wawelskiej, złożenie kwiatów przy grobach marszałka Piłsudskiego oraz pary prezydenckiej Lecha i Marii Kaczyńskich, przemarsz przed Krzyż Katyński i wystąpienie prezesa PiS.
Autor: ktom,kg/jk / Źródło: PAP, TVN24