PiS chce zmian w konstytucji, które miałyby odblokować demokrację obywatelską. Według PO nie ma takiej potrzeby, sceptyczne jest też PSL. SLD zwraca uwagę, że do zmiany konstytucji brakuje ponadpartyjnego kompromisu. SP i RP oceniają propozycje pozytywnie.
PiS przedstawił w poniedziałek projekt zmian w konstytucji, które - według partii - mają "odblokować demokrację bezpośrednią". Ugrupowanie postuluje m.in., by Sejm nie mógł odrzucać projektów obywatelskich w pierwszym czytaniu, chce wprowadzenia możliwości zarządzania referendum ogólnokrajowego, jeśli z taką inicjatywą wystąpi co najmniej milion obywateli legitymujących się czynnym prawem wyborczym.
PiS chce ponadto, by projekt zmian w ustawie zasadniczej mogła przedstawić grupa co najmniej miliona obywateli.
Krytyczne opinie
Robert Kropiwnicki (PO), komentując pomysły PiS, powiedział: - Na gorąco można powiedzieć, że nie ma potrzeby zmiany konstytucji w tym zakresie. Projekty obywatelskie mają silną gwarancję, bo nie podlegają dyskontynuacji (koniec kadencji nie oznacza końca prac nad nimi). Większość projektów - oprócz ideologicznych - jest procedowana, przykładem są tu kwestie dotyczące sądów, czy działek. Nie widzę zagrożenia - powiedział Kropiwnicki. Według polityka Platformy Obywatelskiej nie ma też obecnie potrzeby zmiany prawa w części dotyczącej referendum ogólnokrajowego. Zdaniem posła PSL Stanisława Żelichowskiego wprowadzenie możliwości zarządzania referendum na wniosek miliona obywateli cofnęłoby Polskę do XVI w. Jak mówił, łatwo sobie wyobrazić pomysły, poparte milionem podpisów, na które państwa nie stać. - Samo referendum kosztuje ok. 60 mln złotych - podkreślił polityk PSL. Z kolei rzecznik SLD Dariusz Joński, pytany o pomysły PiS, odparł, że "konstytucji nie zmienia się z dnia na dzień". Zwrócił uwagę, że do zmiany ustawy zasadniczej konieczny jest kompromis wszystkich partii politycznych. - Grzebanie się w konstytucji bez wymaganej większości sejmowej nie ma najmniejszego sensu, to jest tylko strata czasu i wyłącznie PR-owska zagrywka PiS - stwierdził.
Łukasz Gibała z Ruchu Palikota uważa, że kierunek propozycji PiS jest słuszny, a o szczegółach można rozmawiać. Gibała podkreślił, że jego formacja także opowiada się za zwiększeniem demokracji bezpośredniej. Polityk uznał za "skandal" to, że obecnie większość projektów obywatelskich jest odrzucana w pierwszym czytaniu. Poseł pozytywnie ocenił propozycję, która dawałaby możliwość zarządzenia referendum ogólnokrajowego, jeśli z taką inicjatywą wystąpiłoby co najmniej milion obywateli.
SP otwarta na propozycje
Za bardzo ciekawe uznał propozycje PiS szef klubu SP Arkadiusz Mularczyk. Zaznaczył, że SP jest otwarta na rozmowy z PiS. Jako dobre miejsce do ich przeprowadzenia wskazał sejmową komisję konstytucyjną, o której powołanie SP się stara. - Oczywiście propozycje PiS nas interesują, ale jako część zmian koniecznych naszym zdaniem do wprowadzenia. Ich przygotowywanie powinno odbywać się w ramach komisji konstytucyjnej, tymczasem tylko PiS nie odpowiedziało na nasz apel, by ją powołać. Nie rozumiemy takiej postawy PiS, ona jest niekonsekwentna - wskazał Mularczyk. Przypomniał też, że na początku maja SP zgłosiła swój projekt zmian w konstytucji. Do propozycji PiS odniósł się także w oświadczeniu Instytut Spraw Obywatelskich (INSPRO). Projekt zaprezentowany dziś w Sejmie przez Prawo i Sprawiedliwość jest dobrym pierwszym krokiem w stronę prawdziwej demokracji bezpośredniej, gdzie partie dzielą się władzą i odpowiedzialnością z obywatelami - ocenił Rafał Górski z Instytutu.
Autor: mn//kdj / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24