- Tylko PiS będzie zdolne przejąć rządy w Polsce, kiedy nastąpi kompromitacja obecnej koalicji rządowej - powiedział dla "Dziennika" Przemysław Gosiewski i podkreślił, że w szeregach jego ugrupowania trwa praca nad takim właśnie politycznym scenariuszem.
Jak mówi Przemysław Gosiewski, tylko kataklizm mógłby zmienić sytuację na prawo od centrum polskiej sceny politycznej. Ta część, w jego opinii, jest zarezerwowana tylko dla jego ugrupowania. - Dzisiaj nie ma uzasadnienia społecznego dla zaistnienia nowej formacji po prawej stronie sceny politycznej - przekonuje.
Natomiast PO przekonuje, że za dwa lata PiS wszystko przegra na korzyść partii Tuska. W rozmowie z "Rzeczpospolitą" Sławomir Nitras (PO) przekonywał, że to nadchodzące "wybory prezydenckie zmiotą PiS ze sceny".
"Medialny parasol ochronny"
A jak się to ma do rosnącej nieufności wyborców, wobec PiS? Dla szefa klubu tej partii nie jest to jakiś szczególny powód do zmartwień. Dotychczasowe poparcie dla PO Gosiewski tłumaczy zaś "parasolem ochronnym", jaki - według niego - roztoczyły nad Platformą media.
- Jako partia rządząca cieszy się ona największym poparciem mediów, które nie zauważają wielu kompromitujących wpadek rządu PO. Parasol ochronny ze strony mediów dla PO jest znacznie większy niż ten, który miało SLD w 2001 r. - żali się Gosiewski i jako przykład wsparcia ze strony środków masowego przekazu przedstawia niedawną okupację Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej przez związkowców.
- Gdyby coś takiego miało miejsce za rządów PiS, to z pewnością wszystkie stacje telewizyjne przerwałyby nadawanie programów, by przekazywać bezpośrednią relację z tego wydarzenia. Nie trzeba daleko sięgać pamięcią wstecz, aby przypomnieć historię białego miasteczka i protest pielęgniarek przed kancelarią premiera - dodaje.
Prawie jak zamach stanu
Według szefa klubu parlamentarnego PiS, obecny rząd stosuje instrumenty, które w czasach rządu Jarosława Kaczyńskiego uznane by były za niedemokratyczne.
Gosiewski stwierdził, że doskonałym tego przykładem była niedawna ingerencja rządu w działalność PZPN. Szef klubu PiS stwierdził, że gdyby podobna sytuacja miała miejsce za rządów jego partii to odczytane to zostałoby jako zamach stanu.
Źródło: Dziennik