- Zmiana systemu obrony przeciwrakietowej jest dla nas korzystna, bo nowy będzie bardziej mobilny – zgadzali się eksperci w studiu TVN24. Część ekspertów uważa jednak, że zmiana wzmacnia pozycję Rosji w światowym systemie bezpieczeństwa – i z tego względu jest dla nas niepomyślna.
Poprzednio technologia była niedojrzała, niesprawdzona, plan był lansowany na siłę – uważa Olaf Osica, z Centrum Europejskiego Natolin, analityk ds. bezpieczeństwa, mówiąc o planach tarczy antyrakietowej, których zarzucenie ogłosił w czwartek Barack Obama zapowiadając przejście na inny system.
- Teraz mamy nowe otwarcie, które nie przesądza o tym, czy na końcu będziemy mogli wypić szampana. Ta decyzja nadaje sprawie tarczy nową dynamikę – bo zajmujemy się nią już od bardzo długiego czasu – dodawał analityk ds, wojskowych Krzysztof Boruc.
Bardziej mobilny oznacza lepszy?
- Poprzedni system ani nas ziębił, ani grzał. Mieliśmy zrobić deal, „coś za coś”. Amerykanie będą mieli swoje silosy tutaj, my będziemy mieli coś, co było jeszcze nieokreślone. Może Patrioty, może coś innego. Ten system uzbrojenia jest chyba lepszy niż stacjonarny w Redzikowie. Lepiej, że te rakiety są bardziej mobilne, mogą być w dowolnym miejscu rozlokowane, nie tylko w Redzikowie – mówił Krzysztof Boruc.
Straciliśmy wyjątkowe miejsce
Według obu ekspertów posiadamy jeszcze zbyt mało danych, by móc określić rolę Polski w nowym systemie obrony projektowanym przez Waszyngton. – Nowy system obejmie więcej państw, będzie bardziej natowski. Zniknęła nasza wyjątkowość. Jednak należy podkreślić, że nasz status na razie nie jest bliżej znany – mówił Boruc.
„Wybrali fatalną datę”
Eksperci zastrzegli, że musi minąć zapewne kilka dni, by wyjaśniły się wszystkie aspekty rezygnacji z tarczy, bo bez dokumentacji można głównie „gdybać”. Krytykowali Stany Zjednoczone za nagły tryb poinformowania sojuszników o zmianach, w ciągu jednego dnia. – Strona amerykańska być może chciała uchronić się przed przeciekami. Wybrała jednak fatalną datę – zauważył Osica. 17 września to rocznica ataku ZSRR na Polskę w 1939 roku.
„Nie tracimy na tej decyzji”
Beata Górka-Winter, koordynator w Centrum Stosunków Międzynarodowych także jest zdania, że Polska nie traci na zmianie decyzji dotyczącej budowy tarczy antyrakietowej, bowiem mamy podpisaną Deklarację o współpracy strategicznej.
W jej opinii, brak tarczy w Polsce może nawet poprawić stosunki z Rosją i sojusznikami NATO, którzy wyrażali swoje niezadowolenie z powodu planów tej instalacji w Polsce i Czechach. - Możemy się spodziewać poprawy stosunków - oceniła.
Dodała, że dla Polski rezygnacja z budowy tarczy jest mniej istotna - bo to zerwanie umowy technicznej. Ważniejsza dla nas - uważa Górka-Winter - jest podpisana ze Stanami Zjednoczonymi w sierpniu 2008 r. "Deklaracja o współpracy strategicznej". - To bardzo ważny dokument polityczny. Zapewnia nam bliską współpracę i mocny sojusz z USA. Natomiast umowa dotycząca budowy tarczy, czy jej zaniechania, to tylko dokument techniczny i nie przywiązywałabym do niego tak dużej wagi - mówiła Górka-Winter.
Zmiana z powodu finansów
Według Górki-Winter, prezydent USA Barack Obama zmienił decyzję nie tyle pod wpływem Rosji czy jej nacisków, lecz ze względów finansowych. - Gdybym miała określić procentowo, co wpłynęło na decyzję Obamy, to powiedziałabym, że w 80 proc. czynniki finansowe, w 20 proc. inne, polityczne, w tym chęć porozumienia się z Rosją - mówiła Górka-Winter.
Malicki: silniejsza pozycja Rosji
Dyrektor Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego prof. Jan Malicki uważa z kolei, że zmiana programu obrony antyrakietowej w Europie umacnia pozycję Rosji w obrębie bezpieczeństwa międzynarodowego i w stosunkach ze Stanami Zjednoczonymi.
Jego zdaniem, może to wynikać z zawodu rozwojem sytuacji na Kaukazie, z zawodu prezydentem Gruzji Micheilem Saakaszwilim i zawodu sytuacją na Ukrainie.
Polska „mało poważna”, bez koncepcji
Także amerykanista prof. Zbigniew Lewicki uważa, że decyzja USA o odstąpieniu od dotychczasowego pomysłu na budowę tarczy antyrakietowej jest wyjątkowo niekorzystna dla Polski, bo pokazuje, że Amerykanie podejmują niektóre decyzje pod wpływem nacisków rosyjskich.
- Rosja dyktuje sytuację dla nas niekorzystną, a my nie potrafimy się przed tym bronić (...) Dla nas podstawowym problemem jest to, czy możemy sami, razem ze Stanami Zjednoczonymi, decydować o ważnych dla nas kwestiach, czy musimy uzyskiwać każdorazowo zgodę Moskwy. Na razie wychodzi na to, że bez zgody Moskwy nie możemy - dodał.
Według niego polskie władze przez brak koncepcji w stosunkach ze Stanami Zjednoczonymi dają "naszym wrogom w Waszyngtonie" silne argumenty, że "Polska podchodzi do niektórych ze spraw w sposób mało poważny". Ocenił również, że błędem z polskiej strony było nieratyfikowanie do tej pory umowy o tarczy antyrakietowej.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24