Choć wybory dopiero za trzy tygodnie, ponad 1700 kandydatów na radnych w całej Polsce wygraną ma już w kieszeni. Powód? Chętnych zgłosiło się tylu, ile mandatów jest do rozdania. A w prawie 250 miejscowościach o fotel wójta lub burmistrza ubiega się tylko jedna osoba. Tam zamiast wyborów odbędzie się referendum. - Może to i dobrze. Nie ma zamętu, kłótni i innych zamieszek - mówi jeden z "kandydatów-jedynaków".
WYBORY SAMORZĄDOWE 2014 - RAPORT SPECJALNY TVN24.PL 16 listopada wybierzemy prawie 47 tys. radnych gmin, powiatów i sejmików województw oraz 2,5 tys. wójtów, burmistrzów i prezydentów. Walka będzie zaciekła, ale okazuje się, że nie wszędzie.
Kandydat jest jeden
Jak poinformowała nas Państwowa Komisja Wyborcza, aż w 246 miejscach w Polsce w wyborach na wójta, burmistrza albo prezydenta startuje tylko jeden kandydat. Rywali brak. Najczęściej to małe miasta i miejscowości, takie jak Zbąszynek (woj. lubuskie), Buczkowice (woj. śląskie), Zębowice (woj. opolskie), Kaczory (woj. wielkopolskie), Rutka Tartak (woj. podlaskie), Szczurowa (woj. małopolskie), Świnna (woj. śląskie) czy Korycin (woj. podlaskie).
Nie oznacza to jednak, że kandydaci tam startujący mogą już rozsiadać się w fotelach włodarzy. Nadal muszą martwić się o poparcie wyborców. Bo ci na kartach do głosowania w znajdą tylko jedno nazwisko. Tak jak w referendum, będą musieli przy nim postawić "krzyżyk" w kratce z "TAK" lub "NIE".
- Kandydat zostanie wybrany dopiero, gdy zdobędzie powyżej 50 proc. głosów. Jeśli mu się to nie uda, stanowiska nie obejmie - tłumaczy tvn24.pl Romuald Drapiński z PKW.
Nowego włodarza wybierze wtedy - już po wyborach - rada gminna lub miejska.
"Nie ma rywali, nie ma zamętu"
W znanym z produkcji serów Korycinie (woj. podlaskie) o stanowisko wójta ubiega się tylko Mirosław Lech, obecnie urzędujący wójt. Jest nim już od 23 lat.
W poprzednich wyborach samorządowych w 2010 roku też nie miał kontrkandydatów, a w gminie zamiast wyborów przeprowadzono referendum. Lecha poparło ponad 82 proc. mieszkańców.
Dlaczego i tym razem nie ma żadnych rywali? Na to pytanie nie potrafi odpowiedzieć. - Na pewno się mnie nie boją. Nie ma kogo i czego - mówi w rozmowie z tvn24.pl. - Ale gdyby ktoś chciał startować, to przecież nikt mu nie broni - dodaje.
Lech dostrzega jednak zalety tego, że nie musi z nikim konkurować. - Może to i dobrze. Nie ma zamętu, kłótni i innych zamieszek. Nie ma zatrzymania prac przez kampanię wyborczą - wyjaśnia.
Wójt, co kampanii nigdy nie prowadził
Wyborów na wójta nie będzie też w miejscowości Szczurowa w woj. małopolskim. Kandydat jest jeden - Marian Zalewski startujący z komitetu Dla Dobra Wszystkich Sołectw.
Na wójtowskim fotelu zasiada nieprzerwanie od 1984 roku, czyli od 30 lat. W czym tkwi tajemnica jego sukcesu? - W pracy wójta trzeba zrozumieć, że samorząd jest dla ludzi, a nie ludzie dla samorządu - wyjaśnia w rozmowie z nami.
Wójt Szczurowej chwali się, że nigdy nie prowadził kampanii wyborczej. - Nigdy nie wywiesiłem ani jednego plakatu wyborczego - podkreśla. I choć w poprzednich wyborach poparło go ponad 80 proc. mieszkańców, nie ma pewności, czy wójtem zostanie.
- Nigdy nie wierzę w wygraną, bo nigdy nic nie wiadomo. Dokąd nie ma wyników, wszystko może się zdarzyć - odpowiada.
Tu rządzić nie chce nikt
W Polsce są też miejsca, gdzie rządzić nie chce nikt. Jak się dowiedzieliśmy, w czterech miejscowościach w kraju nie zgłosił się żaden kandydat, który zechciałby wystartować w wyborach i zostać "szefem".
Chodzi o Izabelin (woj. mazowieckie), Sobków (woj. świętokrzyskie) i Rychtal (woj. wielkopolskie) - tu nie zgłosił się żaden kandydat na wójta - oraz o Końskie (woj. świętokrzyskie), w którym nie ma chętnych do objęcia stanowiska burmistrza.
Dlatego w tych miejscowościach wybory nie odbędą się, a mieszkańcy 16 listopada nie będą mogli pójść do urn i samodzielnie wybrać swoich wójtów i burmistrzów. Zgodnie z prawem, zrobi to za nich - już po wyborach - nowowyłoniona rada miejska lub gminy.
1712 kandydatów wygraną mają już w kieszeni
Okazuje się, że niektórzy kandydaci startujący w zbliżających się wyborach samorządowych już mogą świętować zwycięstwo.
Mowa o kandydatach na radnych z okręgów wyborczych, w których liczba osób ubiegających się o mandat jest mniejsza lub równa liczbie mandatów do rozdania. Takich okręgów w całym kraju - jak informuje PKW - jest 1712. Wśród nich m.in. Piastowo (woj. warmińsko-mazurskie), Gorlice (woj. małopolskie), Szczytno czy Studzienice (woj. pomorskie).
Głosowanie na radnych w tych regionach w ogóle się nie odbędzie. Zarejestrowani kandydaci automatycznie zostaną uznani radnymi przez specjalne obwieszczenie komisji wyborczej.
Wszystkie 1712 okręgów to okręgi jednomandatowe (obejmują gminy poza miastami na prawach powiatu). Oznacza to, że mandaty w kieszeni ma już 1712 radnych.
A Wy już wiecie, na kogo oddacie swoje głosy? Zobaczcie koniecznie nasze PERŁY KAMPANII
Autor: Natalia Szewczak/iga / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24