Nie milkną komentarze na temat incydentu, w którym ucierpiał Silvio Berlusconi. Największe baty zbiera ochrona włoskiego premiera. - To było partactwo pierwszej klasy - tak działania ochroniarzy ocenił w programie "Fakty po faktach" publicysta, Jerzy Marek Nowakowski. Z tą negatywną oceną zgodził się gen. Roman Polko, zaznaczając jednak, że i sam Berlusconi w tej sytuacji nie był bez winy.
Po tym, jak został uderzony w twarz metalową miniaturą mediolańskiej katedry, premier Włoch nadal pozostaje w szpitalu. Berlusconi ma pękniętą kość nosową i "jest bardzo słaby". Sprawca napaści, niezrównoważony psychicznie mężczyzna przebywa w mediolańskim więzieniu.
"Imponująca" ochrona zawidła?
Minister spraw wewnętrznych Roberto Maroni po poniedziałkowej naradzie przedstawicieli policji, karabinierów i służb specjalnych w Mediolanie przyznał, że Berlusconi "mógł zostać wczoraj ciężko ranny, zabity". Szef włoskiego MSW zapowiedział ocenę systemu ochrony premiera. - Osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo Berlusconiego to profesjonaliści - zapewnił. - Berlusconi ma pełne prawo zbliżać się do swych zwolenników, bo taka jest demokracja i polityka - zaznaczył Maroni.
Ten przedmiot mógł zabić Berlusconiego. Ochrona popełniła elementarne błędy rp
Tymczasem w mediach rozgorzała dyskusja na temat wskazywanych przez polityków i ekspertów błędów imponującej, jak zawsze podkreślano, a ostatnio nawet dodatkowo wzmocnionej ochrony Berlusconiego. Zdaniem deputowanego, Carmelo Briguglio z koalicyjnej partii Lud Wolności, ten incydent "wykazał luki w systemie bezpieczeństwa wokół premiera".
Błędy ochrony
Nawet jeśli wzmocniono ochronę drugiej osoby we Włoszech, to zrobiono to w sposób partacki - uważa ekspert ds. międzynarodowych, Jerzy Marek Nowakowski.
Podobnego zdania jest były dowódca GROM, gen. Roman Polko. - Ten przedmiot mógł zabić Berlusconiego. Ochrona popełniła elementarne błędy - stwierdził. Jakie to błędy? Zdaniem obu specjalistów, włoski premier dysponował zbyt dużą swobodą w kontakcie z tłumem. Pozwolono mu nawet podejść do jego przeciwników. W tej sytuacji ochrona powinna go powstrzymać - podkreślił gen. Polko. - Przez ich nieudolność premier mógł zostać zabity. Powinni wylecieć z pracy - ocenił.
- On jest premierem tak, ale na pokładzie samolotu dowodzi kapitan załogi - tłumaczył gen. Roman Polko. - I w takiej sytuacji, kiedy jest konkretne zagrożenie, dowodzi szef ochrony - podkreślił. Zdaniem generała, szef ochrony powinien mieć na tyle silną osobowość, by zdominować premiera i zmuszać go do wykonywania swoich poleceń w trosce o jego życie i zdrowie.
- To się bierze za fraki takiego polityka i się go ciągnie - dorzucił Nowakowski.
Czy Berlusconi skorzysta na "zamachu"?
Zdaniem ekspertów, do takiego incydentu mogło też dojść wskutek zachowania Berlusconiego. - To bon vivant, czuje się kochany prze tłumy, ale wystarczy jeden nienawidzący go wariat, który rzucił figurką - ocenił Nowakowski. - To jest cena za taki styl polityki jak uprawia - dodał.
Gen. Polko przypomniał natomiast, że od 2005 r. włoski premier dostawał wiele pogróżek. - To jest bardzo silna osobowość a jego ochrona okazała się bez osobowości - ocenił.
Poza tym eksperci wytknęli politykom, że ci często dobierają swoich ochroniarzy nie na zasadzie kompetencji, ale na zasadzie osobistej sympatii VIP-a.
Nowakowski zauważył, ze pierwsze relacje włoskich mediów wskazują na natychmiastowy wzrost popularności Berlusconiego po tym, co go spotkało. – Zachował się jak mężczyzna, jest pokrzywdzony – mówił publicysta.
mon//mat
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24