Pod przewróconym wagonem wykolejonego pociągu najprawdopodobniej nie ma już żadnych ofiar. Ratownicy z psami dokonali kilkukrotnych przeszukań i nikogo nie znaleźli. W katastrofie kolejowej w okolicach miejscowości Baby k. Piotrkowa Trybunalskiego, gdzie wykoleił się pociąg TLK 14 101 relacji Warszawa-Katowice zginęła jedna osoba, a 70 zostało poszkodowanych. Część rannych osób opuściła już szpitale.
Do wypadku doszło ok. godz. 16.15. Pociąg, który o 14.04 wyjechał z Warszawy miał być w Katowicach o 18.30.
W katastrofie poszkodowanych zostało 70 osób. Pięć najciężej rannych śmigłowce Lotniczego Pogotowia Ratunkowego przetransportowały do szpitali w Łodzi, Sosnowcu i Końskich.
Policja potwierdziła, że w wypadku zginęła jedna osoba, mężczyzna. Służby nie wykluczały jednak, że ofiar może być więcej, bo nie podniesiono jeszcze wykolejonego wagonu. To w nim jechała ofiara śmiertelna.
- Obecnie jeszcze raz sprawdzamy wszystkie wagony. Czekamy też na dwa pociągi techniczne z Łodzi, które spróbują podnieść ten wagon, który się przewrócił – mówił ok. 18.30 brygadier Mariusz Konieczny ze straży pożarnej w Łodzi.
Dla rodzin ofiar i poszkodowanych PKP Intercity uruchomiło dwa alarmowe numery telefonów 42 205 55 73, 800 022 022 oraz adres e-mail: infokraj@intercity.pl PKP Intercity - telefony
Informacji na pytania dotyczące osób poszkodowanych w wypadku udziela Komenda Miejska Policji w Piotrkowie Trybunalskim tel. 44 64 79 717 lub 723 694 586. numer
Wiesław Leśniakiewicz mówił po godz. 20, że grupa poszukiwawczo–ratownicza wciąż jeszcze penetruje miejsca pod przewróconym wagonem w poszukiwaniu ewentualnych ofiar.
- Pies szuka żywych osób. Wciąż czekamy na pociąg ratowniczy by podnieść wagon, ale to dopiero po działaniach prokuratorskich, które mają na celu ustalenie przyczyn katastrofy - wyjaśniał. Późnym wieczorem okazało się, że po kilkukrotnych przeszukaniach miejsca katastrofy nikogo nie znaleziono.
Szybka pomoc
Jak mówił Leśniakiewicz, pierwszy samolot LPR przybył już w kwadrans po zdarzeniu, a w całej akcji brało udział około 50 jednostek PSP i OSP. Pierwsza jednostka pojawiła się 10 minut od zdarzenia.
- Trzeba było znaleźć miejsce wykolejenia, co nie było proste, a ta pierwsza informacja była bardzo niepokojąca. Dawało nam to prawdopodobieństwo, że jest wiele osób rannych. W tym składzie jechał jeden ze strażaków z komendy w Katowicach. Jego informacje ułatwiły nam pracę. On potem pomagał w akcji - mówił Leśniakiewicz. Dodał, że wśród pasażerów były dzieci.
Brzeziny (ul. Marii Skłodowskiej Curie 6, 46 874 28 00) Piotrków Trybunalski (Samodzielny Szpital Wojewódzki im. Mikołaja Kopernika ul. Rakowska 15, tel. 44 648 04 03) Tomaszów Mazowiecki (Szpital Rejonowy SPZOZ, ul. Jana Pawła II 33, tel. 44 725 71 90), Łódź (Szpital im. Kopernika, tel. 42 689 51 61) Łódź (Szpital Wojskowej Akademii Medycznej, tel. 42 639 34 24) Sosnowiec (szpital św. Barbary, Pl. Medyków 1, tel 032 368 20 00) Bełchatów (Szpital Wojewódzki im. Jana Pawła II, ul. Czapliniecka 123, tel. 32 368 21 61) Szpitale do których trafili ranni
Jeden wagon zniszczony, reszta wykolejona
- Jeden, pierwszy za lokomotywą wagon, przewrócił się na bok. Pozostałe trzy wagony wyskoczyły z szyn, ale są na kołach – relacjonował na antenie TVN24 Włodzimierz Kapiec ze Straży Pożarnej w Piotrkowie Trybunalskim. Jak wyjaśniła później Małgorzata Sitkowska, rzeczniczka PKP InterCity, z torów wypadł i został całkowicie zniszczony wagon drugiej klasy, a wagon pierwszej klasy, który był za nim i dwa kolejne wagony drugiej klasy oraz lokomotywa wykoleiły się.
- W sumie w czterech wagonach było 286 miejsc siedzących, a pasażerów było ok. 280 - powiedziała.
Kapiec podkreślał, że nie było zagrożenia porażenia prądem z trakcji kolejowej, a wszyscy wydobyci z wykolejonych wagonów znalazły się pod opieką służb. Sztab kryzysowy zorganizowano w urzędzie gminy Moszczenica.
Helikoptery w akcji
34 rannych trafiło do szpitala w Piotrkowie Trybunalskim, 15 rannych osób przewieziono do szpitala w Tomaszowie Mazowieckim, 6 do szpitala w Bełchatowie (1 została wypisana), do szpitala w Brzezinach - 10 pacjentów (7 wypisanych) i dwóch do szpitala im. Kopernika w Łodzi. Po jednym pacjencie przewieziono do szpitala im. WAM w Łodzi oraz szpitali w Końskich i w Sosnowcu.
Justyna Sochacka, rzeczniczka Lotniczego Pogotowia Ratunkowego mówiła po godz. 18, że na miejscu było sześć śmigłowców LPR.
Według rzeczniczki szpitala im. Kopernika w Łodzi Adriany Sikory do placówki śmigłowcem przewieziona została pacjentka z poważnym urazem ramienia i przedramienia. Konieczna była operacja. - Kobieta doznała dość poważnego uszkodzenia ramienia i przedramienia, ale jej stan jest stabilny i jej życiu nic nie zagraża - powiedziała Sikora.
Niektórzy lżej ranni opuścili już szpital
Roman Cichosz ze szpitala w Piotrkowie Trybunalskim powiedział, że do jego placówki trafiły 34 ranne osoby. Z tego obecnie hospitalizowanych jest dziesięć osób. Pozostałe albo już opuściły szpital, albo opuszczą go w najbliższym czasie. - Są to urazy typu złamanie kręgosłupa, miednicy. W żadnym przypadku nie ma zagrożenia życia. Większość ludzi powinno opuścić szpital w ciągu kilku dni - powiedział Cichosz. I dodał, że wszyscy, którzy już wyszli ze szpitala zostali opatrzeni, zaproponowano im także możliwość pozostania w szpitalu, ale na nie skorzystali z tej możliwości.
Przyjechali premier i ministrowie
Po południu na miejscu katastrofy pojawiła się minister zdrowia Ewa Kopacz. Odwiedziła szkołę w Babach, do której po wypadku przewieziono ok. 180 pasażerów. Do wieczora wszyscy już ją jednak opuścili.
Następnie minister pojechała do szpitala w Piotrkowie Tryb. gdzie trafiło najwięcej poszkodowanych. Tam mówiła m.in, że ratownictwo medyczne zdało egzamin, a akcja była szybka - kilka minut po wypadku na miejscu pojawiły się straże ochotnicza i państwowa oraz pogotowie ratunkowe.
Na miejscu katastrofy pojawił się też szef MSWiA Jerzy Miller, wieczorem przyleciał premier Donald Tusk. Szef rządu zapoznał się m.in. z przebiegiem akcji ratowniczej.
Na stronie internetowej Kancelarii Prezydenta umieszczono specjalny komunikat. "Prezydent RP Bronisław Komorowski składa szczere wyrazy współczucia poszkodowanym w katastrofie kolejowej w Babach oraz rodzinom wszystkich, którzy ucierpieli" - napisano.
Maszynista był trzeźwy
Rzeczniczka PKP Intercity mówiła, że do wykolejenia doszło w pobliżu rozjazdu. Jak dodała obecnie specjalna komisja bada przyczyny wypadku. Informacje z przebiegu badania i nie tylko, mają się pojawiać na stronie InterCity.
- Na razie wiadomo, że maszynista przeżył i był trzeźwy. Jest badany, ale na razie jest w szoku - powiedziała.
Prokuratura prowadzi śledztwo
Ws. spowodowania katastrofy prowadzone jest już śledztwo przez prokuraturę w Piotrkowie Trybunalskim. Jak poinformował jej rzecznik Witold Błaszczyk, na miejscu wypadku jest trzech prokuratorów na czele z szefem piotrkowskiej prokuratury rejonowej. - Prokuratorzy realizują pierwsze czynności dowodowe na miejscu zdarzenia. Zabezpieczają dowody ewentualnego przestępstwa i dokonują ustaleń, co do przyczyny katastrofy - powiedział prok. Błaszczyk.
Dodał, że śledztwo już się rozpoczęło, choć nie ma jeszcze formalnego postanowienia o jego wszczęciu, które wydane zostanie jeszcze w piątek lub najpóźniej w sobotę.
W trakcie postępowania - poza ustaleniem kręgu osób pokrzywdzonych - śledczy będą ustalać przyczyny katastrofy. "Jak będziemy znali przyczyny, to będziemy ustalać, czy jest ktoś i ewentualnie, kto jest odpowiedzialny za doprowadzenie do tej katastrofy kolejowej - zaznaczył Błaszczyk.
Śledztwo prowadzone będzie w sprawie spowodowania katastrofy kolejowej. Grozi za to kara do 12 lat więzienia.
PKP: warunki w tym miejscu były bardzo dobre
Komisja ustali powód wypadku, ale trudno powiedzieć, kiedy poznamy przyczyny. Badania po wypadkach kolejowych trwają długo. Gdy np. badano wypadek pod Stargardem Szczecińskim, ustalono przyczynę dopiero po kilku latach. Zwykle udaje się wyjaśnić sprawę w ciągu kilku tygodni łańcucki o wypadku
Łańcucki dodał, że przyczyna wypadku jest badana przez specjalistów. Na miejsce dotarł już przedstawiciel Państwowej Komisji Badania Wypadków Kolejowych, działającej przy ministrze infrastruktury. Jest też komisja kolejowa.
Zdaniem Łańcuckiego, przyczyn wypadku może być bardzo dużo - mogła to być wina człowieka, ale mogła także zawieść technika.
- Komisja ustali powód wypadku, ale trudno powiedzieć, kiedy poznamy przyczyny. Badania po wypadkach kolejowych trwają długo. Gdy np. badano wypadek pod Stargardem Szczecińskim, ustalono przyczynę dopiero po kilku latach. Zwykle udaje się wyjaśnić sprawę w ciągu kilku tygodni - powiedział.
Zniszczenia za milion złotych
Rzecznik PKP poinformował też, że jeżeli będzie to możliwe, uszkodzony tabor zostanie naprawiony, ale jeżeli zniszczenia okażą się zbyt duże i nie uda się wagonów odholować nawet z minimalną prędkością, to pójdą na złom. Uszkodzona została także lokomotywa.
Według Łańcuckiego, zniszczenia infrastruktury kolejowej w miejscu katastrofy są znaczne. - Uszkodzonych zostało 500 metrów sieci trakcyjnej i słupy oraz 300 metrów torów. Koszt naprawy może sięgnąć nawet miliona złotych - powiedział.
Informacji na pytania dotyczące osób poszkodowanych w wypadku udziela Komenda Miejska Policji w Piotrkowie Trybunalskim tel. 44 64 79 717 lub 723 694 586.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, fot. REPORTER/EAST NEWS