- Nie dyktujmy innym, jak mają kochać Polskę i nie świętujmy Dnia Niepodległości przeciwko sobie - apelował podczas przemówienia na Placu Piłsudskiego prezydent Bronisław Komorowski. Prezydent wraz z premierem i marszałkami Sejmu i Senatu uczestniczył w głównych obchodach Dnia Niepodległości w Warszawie.
Na placu Marszałka Józefa Piłsudskiego w Warszawie, przed Grobem Nieznanego Żołnierza odbyły się w południe główne uroczystości z okazji Święta Niepodległości. Uczestniczyli w nich prezydent, premier, marszałkowie Sejmu i Senatu - Ewa Kopacz i Bogdan Borusiewicz, prezydent Litwy Dalia Grybauskaite, przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek, przedstawiciele rządu oraz reprezentanci parlamentu, a także m.in. generalicja, duchowieństwo, weterani.
Prezydent Bronisław Komorowski uczestniczył w uroczystej odprawie wart. Następnie wysłuchał wraz z innymi Apelu Pamięci. Wystąpił także z przemówieniem.
"Znów żyjemy w niepodległej Polsce"
- Spotykamy się, aby wspólnie złożyć hołd wszystkim Polakom, którzy służyli niepodległości z najwyższym oddaniem, nie szczędząc trudu i krwi; także i ofiary z własnego życia - powiedział prezydent
Jak mówił, "Polska to długi łańcuch obywatelskiego trudu, którego my, współcześni Polacy jesteśmy kolejnym ogniwem". Prezydent zaznaczył, że ten depozyt niepodległości mamy nie tylko zachować, ale i pomnożyć, by służył kolejnym pokoleniom.
- Od ponad 20 lat znowu żyjemy w Polsce wolnej, suwerennej, demokratycznej i bezpiecznej, właśnie takiej, o jakiej marzyli i jaką budowali wielcy architekci roku 1918 - powiedział prezydent.
"Potrafili się zjednoczyć"
Nie celebrujmy wolności. Nauczmy się ją praktykować na co dzień. Niech poszanowanie własnej i cudzej wolności będzie też obecne w świętowaniu Dnia Niepodległości. W rozległej przestrzeni jest przecież miejsce dla różnych poglądów i różnych wrażliwości. Niech zwłaszcza 11 listopada ich manifestowanie odbywa się bez agresji i bez nienawiści, bez uzurpowania sobie przez kogokolwiek monopolu na Polskę. Jestem pewien, że tego oczekuje absolutna większość obywateli. Nie dyktujmy innym, jak mają kochać Polskę i nie świętujmy Dnia Niepodległości przeciwko sobie - zaznaczył Komorowski. Fragm. przemówienia Bronisława Komorowskiego
Jak podkreślał prezydent, listopadowy cud odrodzenia Polski stał się możliwy także dlatego, że ówcześni przywódcy polityczni potrafili się ze sobą porozumieć w imię nadrzędnych polskich interesów.
- Nie kochali się nawzajem, ale kochali Polskę. To wystarczyło, żeby przezwyciężyć wzajemną nieufność, czasem nawet wrogość - zaznaczył prezydent.
Komorowski podkreślił, że ówcześni wielcy rywale Józef Piłsudski i Roman Dmowski potrafili wznieść się ponad różnicę poglądów i ponad różnice biografii. -Zrobili to dla Polski - dodał.
Komorowski mówił, że ta mądrość porozumienia i zgody dała także niebywałą siłę odradzającej się II RP i stała się drogowskazem dla przyszłych pokoleń. - Tak wytyczoną drogą, drogą mądrości i porozumienia i zgody podążył przecież po latach również wielki ruch Solidarności - ocenił.
Prezydent zaznaczył, że mimo trudnego doświadczenia stanu wojennego "potrafiliśmy w 1989 roku zasiąść przy okrągłym stole i podjąć wspólne decyzje, które zmieniły oblicze naszego kraju, a ostatecznie i całej Europy".
- Cnota mądrości, porozumienia i zgody, której Polska zawdzięczała tak wiele zarówno w roku 1918 i jak i w roku 1989 nie przestaje być aktualnym drogowskazem i dzisiaj. Ta cnota nakazuje nam i dzisiaj połączyć nasze siły we wspólnym działaniu na rzecz dalszego rozwoju RP zwłaszcza, że idą czasy niełatwe - zaznaczył Komorowski.
"Nie chodzi o sztuczną jedność"
- Apeluję o cnotę mądrości, porozumienia i zgody - kontynuował prezydent.
- Dzisiaj, w tym szczególnym dniu i z tego szczególnego miejsca, raz jeszcze apeluję o zrozumienie wyjątkowości czasu, który idzie, w jakim się znaleźliśmy jako państwo i jako naród. Dzisiaj raz jeszcze apeluję o cnotę mądrości, porozumienia i zgody - powiedział. - Jakość polskiej polityki będzie się bezpośrednio przekładać na nasze szanse rozwoju, na pomyślność polskiego społeczeństwa i na spokój w polskich domach - oświadczył prezydent.
Zaznaczył, że tego porozumienia nie należy mylić z jednomyślnością. - Jednomyślność to cel dyktatur, zdolność do porozumienia to cnota demokracji, która nie zakłada i nie oczekuje rezygnacji z własnych przekonań - mówił prezydent.
- I rządzący i opozycja mają tu do odegrania bardzo ważną rolę - nie chodzi bowiem o sztuczną jedność, ale o zdolność do współpracy pomimo różnic - powiedział Komorowski.
"Świętujmy bez nienawiści"
- Nie celebrujmy wolności. Nauczmy się ją praktykować na co dzień. Niech poszanowanie własnej i cudzej wolności będzie też obecne w świętowaniu Dnia Niepodległości. W rozległej przestrzeni jest przecież miejsce dla różnych poglądów i różnych wrażliwości. Niech zwłaszcza 11 listopada ich manifestowanie odbywa się bez agresji i bez nienawiści, bez uzurpowania sobie przez kogokolwiek monopolu na Polskę. Jestem pewien, że tego oczekuje absolutna większość obywateli. Nie dyktujmy innym, jak mają kochać Polskę i nie świętujmy Dnia Niepodległości przeciwko sobie - zaznaczył Komorowski.
Po nim głos zabrała prezydent Litwy Dalia Grybauskaite. Następnie złożono wieńce przed Grobem Nieznanego Żołnierza.
Wokół placu Piłsudskiego, gdzie odbywały się uroczystości, zgromadziły się tłumy widzów.
Msza i otwarcie wystawy
Wcześniej prezydent wraz z małżonką Anną wzięli udział w uroczystej mszy w Katedrze Polowej WP. Homilię wygłosił biskup Józef Guzdek. Później Bronisław Komorowski otworzył wystawę "Za Ojczyznę i Naród" w stołecznej Galerii Kordegarda. Na wystawie, zorganizowanej z inicjatywy głowy państwa, znalazły się insygnia Orderu Orła Białego.
Prezydentowi towarzyszyła pierwsza dama Anna Komorowska. W otwarciu wystawy uczestniczyła też m.in. żona ostatniego prezydenta RP na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego, Karolina Kaczorowska.
Z okazji 11 listopada po zmroku Kancelarię Prezydenta i Pałac Prezydencki rozświetlą biało-czerwone iluminacje.
Pałac Prezydencki i Kancelaria Premiera zostały rozświetlone w barwach narodowych już w czwartek.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Tomasz Gzell