- Moi ludzie nie chronili Katarzyny W. - powiedział w programie "Tak jest" Krzysztof Rutkowski, pytany o to, jak to możliwe, że kobieta niespodziewanie uciekła z Łodzi. Współwłaściciel biura detektywistycznego wyjaśnił, że jego pracownicy przyjeżdżali tylko, gdy dochodziło do incydentu ze strony innych ludzi. - Nie była potrzebna ochrona przez 24 godziny na dobę - zapewnił.
Po tym, jak rano zniknęła z mieszkania zajmowanego wraz mężem w Łodzi, matka zmarłej, półrocznej Madzi została odnaleziona w Sosnowcu na terenie ogródków działkowych. Jak poinformowała TVN24, przy kobiecie była jej matka.
"Stworzyłem im warunki do życia"
Rutkowski przyznał, że "stworzył rodzicom Madzi warunki do życia". - Udostępniłem im swoje mieszkanie - wyjaśnił, ale jednocześnie zapewnił, że nie dawał im pieniędzy. Dodał, że Katarzyna W. wraz z mężem żyła na koszt rodziców Bartka.
Były detektyw wyjaśnił, że jego pomoc wynika z obietnicy jaką dał mężowi Katarzyny W. - Bartkowi. - Obiecałem, że pomogę Bartkowi w momencie, gdy zakończy się ta sprawa - mówił. Dodał, że nie miał wpływu na zachowanie i ostatnie zmiany wyglądu Katarzyny i Bartka - kolejne fryzury czy styl ubierania się.
Rutkowski: Zaszkodziła im prokuratura
Zdaniem Rutkowskiego, rodzicom Madzi najbardziej zaszkodziły media i ostatnia konferencja katowickiej prokuratury. Jak zauważył, wystąpienie katowickich śledczych "zmieniło przebieg zdarzeń". - Pod domem w Łodzi dziennikarze pełnili swoje warty - zauważył Rutkowski.
Sam zaś nie poczuwa się do winy za ataki, które spotykają ich ze strony społeczeństwa. - Nie zaszkodziłem im. Przygotowałem im to, co mogłem i zostawiłem ich w spokoju - mówił Rutkowski. Ujawnił, że starał się też zorganizować im pracę, ale - jak mówił - po ostatniej konferencji prokuratury, "jakakolwiek praca byłaby dla nich udręką".
Dodał, że po tym, jak Katarzyna W. zniknęła, nie zamierzał jej szukać. - Dla mnie sprawa ta w tym momencie ma finał definitywny. Nie będę się już zajmował nią od strony merytorycznej - powtórzył wcześniejsze już zapowiedzi.
Zapewnił też, że mąż kobiety może pozostać w jego mieszkaniu. - Jakie będą decyzje Bartka to jego osobista sprawa - dodał.
Katarzyna W. jest podejrzana o nieumyślne spowodowanie śmierci półrocznej córki, Magdy. Prokuratura postawiła jej również zarzuty zawiadomienia organów ścigania o niepopełnionym przestępstwie i tworzenia fałszywych dowodów. CZYTAJ WIĘCEJ
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24