8 stopni w 10 stopniowej "górniczej" skali, czyli około 4 w skali Richtera. Z taką siłą zatrzęsła się w sobotę rano ziemia w okolicach kopalni miedzi w Polkowicach na Dolnym Śląsku. Informację dostaliśmy na platformę Kontakt TVN24.
- Mieszkam w Lubinie Górniczym, wiec niedaleko dzisiejszego zdarzenia. Dodam do tego, że na 10-tym piętrze. Budynek zamienił się w gigantyczną łódź. Mam tylko nadzieje, ze nikomu nic złego się nie stało - pisze Tomek z Lubina.
Tak silnego wstrząsu nie pamiętam od lat. mieszkaniec Szklar Górnych
Inny mieszkaniec regionu dodaje: - W budynku oddalonym od najbliższej kopalni o ok. 5 km na 2 piętrze (budynek 10-cio piętrowy), przesuwały się meble i trzeszczały okna.
KGHM: To były strzały kontrolowane
Przyczynę wstrząsu wyjaśnia Anna Osadczuk z KGHM Polska Miedź, właściciela kopalni w Polkowicach. - Kopalnie prowadzą dwa razy dziennie, o godzinie 6 i 18, tak zwane strzały kontrolowane. Wprowadzane są ładunki wybuchowe, rozkruszające skały.
Jak podkreśla Osadczuk, w takiej sytuacji pod ziemią nie ma pracowników. Przed strzałem są wycofywani. - Czekamy wtedy, czy stworzony otwór odda nam energię. No i w tym wypadku oddał. Mieszkańcy to odczuli na pewno. Jestem w tej chwili w Polkowicach, więc też to odczułam. Ale na dole nic się nikomu nie stało - zapewniła.
Według Europejskiego Centrum Sejsmologicznego, trzęsienie wyniosło 4,9 stopni w skali Richtera.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, emsc-csem.org, iris.edu