Likwidacja misji w Czadzie, na Wzgórzach Golan i w Libanie, a także ograniczenie zakupu sprzętu, w tym Rosomaków - to skutek cięć budżetowych w resorcie obrony. Szef MON zapewnił w TVN24, że nie zagrozi to armii. Nie wiadomo, czy przekona to prezydenta, który ma się dopiero dowiedzieć o szczegółach planowanych oszczędności w wojsku.
Minister Klich przyznał, że nie zdążył jeszcze poinformować prezydenta, jako zwierzchnika sił zbrojnych o planach zakończenia misji, ale uważa, że Lech Kaczyński zaakceptuje rządowe pomysły na oszczędności w MON. - Nie chciałem budzić pana prezydenta w środku nocy - tłumaczył Klich.
Dopytywany, dlaczego nie zadzwonił do Lecha Kaczyńskiego, skoro minister finansów ogłaszał wysokość cięć budżetowych we wtorek o godz. 18, odpowiedział: - U nas w ministerstwie praca trwała do północy. Dlatego dopiero dziś jestem gotowy, żeby przedstawić prezydentowi cały pakiet w miarę rzetelnej wiedzy.
I poinformował, że jeszcze w środę skontaktuje się z Lechem Kaczyńskim, by umówić się na spotkanie.
Szybciej do cywila
MON, który musiał dokonać cięć na kwotę prawie 2 mld zł zlikwiduje nasze misje wojskowe w Czadzie, na Wzgórzach Golan i w Libanie. Nasi żołnierze pozostaną jedynie na misjach NATO w Afganistanie i Kosowie.
Resort, po renegocjacji kontraktów zagranicznych, radykalnie ograniczy też zamówienia zagraniczne na usługi i sprzęt wojskowy. Jak tłumaczył Klich priorytetem będą teraz zakupy w polskich firmach zbrojeniowych, tak by przetrwały kryzys.
Szef MON powiedział, że jego resort będzie teraz zamawiał mniej transporterów "Rosomak", rakietowych zestawów przeciwlotniczych "Grom" oraz przeciwpancernych - "Spike". - Modernizacja techniczna wojska będzie szła wolniej - przyznał.
Ze względów oszczędnościowych szybciej mają opuścić również koszary żołnierze z poboru. - Zgodnie z planem mieli w sierpniu, ale nastąpi to wcześniej - powiedział Klich, nie precyzując jednak terminu.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24