Wiceminister rolnictwa odpiera zarzuty o fikcyjną pracę w KRUS. Artur Ławniczak (PSL) zapewnia, że ma świadków i dowody na to, że odbierał pensję zgodnie z prawem. A z autorem donosu do NIK zamierza spotkać się w sądzie.
O sprawie poinformowała "Rzeczpospolita". Powołując się na informacje od byłego urzędnika KRUS Wiesława Zawiślaka gazeta napisała, że Ławniczak był fikcyjnie zatrudniony w KRUS i przez trzy lata pobierał z Kasy pensję (w sumie 250 tysięcy). Minister wszystkiemu zaprzecza.
- Informacje te są nieprawdziwe i godzą w moje dobre imię. Oświadczam, że w okresie od 2003 do 2006 roku pracowałem w KRUS w niepełnym wymiarze czasu pracy i wykonywałem zadania zgodne z moim zakresem obowiązków. Świadczą o tym przede wszystkim dokumenty, które wytworzyłem jako pracownik tej instytucji oraz osoby, z którymi w tamtym czasie współpracowałem - zapewnia.
Ławniczak: zarabiałem dużo mniej
Deklaruje też, że suma ćwierć miliona złotych jest przesadzona. - W KRUS zarabiałem około 2,5 tys. złotych miesięcznie "netto" i taką informację przekazałem Panu Redaktorowi z "Rzeczpospolitej" (w 2005 kilka miesięcy przebywałem na urlopie bezpłatnym) - napisał Ławniczak.
Minister stwierdził też, że "nie jest w stanie zrozumieć dlaczego Zawiślak pomawia go publicznie" oraz że zamierza go pozwać za tekst, który godzi w jego dobre imię.
Donos do NIK
Były zastępca dyrektora organizacyjno-prawnego KRUS Wiesław Zawiślak wysłał do NIK pismo, w którym "uprzejmie informował", że Artur Ławniczak "w latach 2003 – 2006 wyłudził z budżetu państwa kwotę około ćwierć miliona złotych jako fikcyjnie wpisany na listę zatrudnionych w Kasie Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego”. NIK nie podjęła jeszcze decyzji odnośnie kontroli w KRUS.
Ławniczak jest członkiem PSL, wiceministrem rolnictwa został w połowie grudnia 2007 r. W latach 2003 – 2006 r. był zatrudniony w KRUS jako radca prezesa i główny specjalista w Biurze Organizacyjno-Prawnym Centrali.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24