- To jest reprezentant jakiejś części zamożnej nowej klasy średniej, która chce prowadzić wygodne życie, niespecjalnie ograniczone normami kulturowymi - ocenił kandydaturę Ryszarda Kalisza na prezydenta Marek Jurek. Tomasz Nałęcz przekonywał z kolei, że z uwagi na popularność Bronisława Komorowskiego wśród lewicowego elektoratu, Kalisza czeka trudna misja.
Leszek Miller zaproponował, by Ryszard Kalisz został kandydatem na prezydenta. Miałby reprezentować całą polską lewicę.
"Można zainwestować mniej pieniędzy"
Doradca Bronisława Komorowskiego Tomasz Nałęcz ocenił, że politycznie jest to dobry ruch ze strony Leszka Millera.
- Jest to kandydat zewnętrzny, więc można zainwestować mniej pieniędzy. A to jest ważne dla partii liczącej każdą złotówkę przed wyborami parlamentarnymi. Wiadomo bowiem, że w wyborach prezydenckich SLD nie walczy o prezydenturę, a o honor partyjny - ocenił Nałęcz.
- Poza tym, gdyby się nie daj Boże nie udało, to zawsze można powiedzieć: spróbowaliśmy z kandydatem zewnętrznym, nie wyszło - podkreślił.
Dodał, że ze względu na popularność Bronisława Komorowskiego wśród elektoratu lewicy jego kontrkandydata czeka bardzo trudne zadanie.
"Błędne koło" lewicy
Marek Jurek ocenił z kolei, że kandydatura Kalisza to "błędne koło". - Oni tak jak na obrazie Malczewskiego biegają w kółko, szukają tych kandydatów - powiedział.
- Ryszard Kalisz to wybitny adwokat, bardzo doświadczony polityk, taki trochę sympatyczny celebryta, ale nie jest tak naprawdę człowiekiem lewicy - zauważył.
W ocenie Jurka, Kalisz reprezentuje "jakąś część zamożnej nowej klasy średniej, która chce prowadzić wygodne życie, niespecjalnie ograniczone normami kulturowymi".
Autor: kg//gak / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24