Lew R. będzie mógł wyjść z aresztu jeśli wpłaci 500 tysięcy złotych - orzekł Sąd Rejonowy w Warszawie. Znany producent filmowy trafił za kraty pół roku temu, w związku ze śledztwem dotyczącym m.in. korupcji i nakłaniania do fałszowania dokumentacji medycznej. Razem z R. aresztowany został jego syn oraz 11 innych osób. Prokuratura chciała przedłużenia aresztów o kolejne trzy miesiące.
Oprócz wyznaczenia kaucji dla Lwa R. i dwóch adwokatów podejrzanych w sprawie (Robert D. i Andrzej P. dla nich kaucja wynosi po 200 tys. zł), warszawski sąd zdecydował o uchyleniu aresztu dla jego syna.
Sędzia uznał, że "nie bez znaczenia" była jego motywacja, to znaczy chęć pomocy choremu ojcu. - Dziś można powiedzieć, niczego nie przesądzając, że w obecnym stanie rzeczy Marcin R. mógłby zostać skazany na karę w zawieszeniu, więc areszt jest zbędny - ocenił sąd.
Prokuratura się odwoła
Prokuratura wnioskowała o przedłużenie aresztów trwających pół roku o kolejne trzy miesiące. Sędzia Mariusz Stelmaszczyk nie zgodził się na to. Uznał, że co prawda zachodzi wysokie prawdopodobieństwo dopuszczenia się przez podejrzanych zarzuconych im czynów, ale podkreślił, że w sprawie Lwa R. wystarczającym zabezpieczeniem jest "niebagatelna kwota" 500 tysięcy złotych, połączona z zatrzymaniem paszportu i zakazem opuszczania kraju.
- Nie ukrywamy, że decyzje sądu - z naszego punktu widzenia - są niekorzystne dla śledztwa - skomentował decyzję sądu prok. Jarosław Szubert, rzecznik łódzkiej prokuratury. - Uważamy, że dalsze stosowanie izolacyjnych środków zapobiegawczych w tej sprawie byłoby uzasadnione potrzebami procesowymi. Z tego względu będziemy się od tych decyzji odwoływać - zapowiedział.
Łapówka za odroczenie
Lew R. i jego syn Marcin są podejrzani o organizowanie fałszywych dokumentów o stanie zdrowia, które miały uniemożliwić odbycie kary 2,5 lat więzienia za pomoc w płatnej protekcji wobec Agory.
Śledztwo prowadzone przez łódzką prokuraturę od 2005 roku dotyczy fałszowania przez lekarzy, adwokatów i ich klientów dokumentacji medycznej pozwalającej na uniknięcie aresztu lub kary. Podejrzanych jest kilkudziesięciu, a sprawa, w której występuje świadek koronny Konrad T. (przyznaje się do pośredniczenia w załatwianiu "lewych" zwolnień), ma charakter rozwojowy. W śledztwie zarzuty usłyszały już w sumie 23 osoby.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24