- Spór o uwarunkowaniach geopolitycznych tej decyzji będzie trwał, ale przemocy, bezwzględności, czasami zwykłego łajdactwa nie da się niczym usprawiedliwić. Każdy polityk, który usprawiedliwia to racją stanu jest z definicji człowiekiem podejrzanym - powiedział premier Donald Tusk w 30. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego. Odniósł się też krytycznie do pomysłu organizowania w tym czasie manifestacji. - To nie jest rocznica, która powinna rozpalać negatywne emocje i to nie jest, moim zdaniem, stosowny czas, by jedni Polacy napuszczali drugich na siebie - oświadczył szef rządu.
Na wtorkowej konferencji prasowej zorganizowanej po posiedzeniu rządu Donald Tusk mówił, że 13 grudnia to dla niego powód "do osobistej refleksji". Wspominał, że w tamtym czasie był "dziennikarzem solidarności" i wiadomość o wprowadzeniu stanu wojennego zastała go w stoczni. - Jak sobie przypomnę, to widać to jak w soczewce. Jest to obraz dramatu w wymiarze indywidualnym i zbiorowym - powiedział premier.
"Nie może być odpuszczenia grzechów"
- Dzisiaj nadal nie ma zgody w ocenie Polaków, jeśli chodzi o przyczyny i skutki stanu wojennego. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że nie może być akceptacji, tolerancji, odpuszczenia grzechów. Stan wojenny zrujnował szanse nie tylko całego narodu polskiego i państwa polskiego na odzyskanie przynajmniej fragmentu suwerenności i polepszenie bytu Polaków, ale był także ciosem wymierzonym w życie poszczególnych ludzi - oświadczył Tusk.
- Generał Jaruzelski pozostanie w historii jako osoba bardzo kontrowersyjna i na pewno bilans jego dokonań, w tym wprowadzenie stanu wojennego, w mojej ocenie jest to bilans negatywny - podsumował polityk.
Kto "zabija" poczucie narodowej wspólnoty?
Zdaniem Donalda Tuska rocznica wprowadzenia stanu wojennego powinna nakłaniać do refleksji. - Do refleksji nad naszą historią, ale także nad powinnościami, obowiązkami i ograniczeniami władzy - mówił premier. Według niego, poświęcić trochę czasu tej rocznicy powinni wszyscy, którzy chcą decydować o losie innych ludzi.
Tusk stwierdził też, że "nie znajduje zrozumienia dla tych, którzy 13 grudnia wytwarzają atmosferę konfliktu". - To nie jest rocznica, która powinna rozpalać negatywne emocje i to nie jest, moim zdaniem, stosowny czas by jedni Polacy napuszczali drugich na siebie - powiedział premier. Zaznaczył, że to, co wydarzyło się w stanie wojennym "powinno być nadzwyczajną przestrogą przed wzajemną wrogością". - Każdy, kto 13 grudnia szuka pretekstu do konfliktu, uderza w naszą wspólnotę narodową - oświadczył szef rządu.
Jego zdaniem wtorkowa rocznica powinna przede wszystkim łączyć, zwłaszcza tych, którzy w tamtych latach wspólnie stawiali opór władzy. - Mam czasami wrażenie, że ludzie, którzy wykorzystują tego typu święta, żeby znowu konfliktować, zabijają poczucie wspólnoty. Ktoś kiedyś powiedział stosunkowo niedawno, że są zabójcami polskich rocznic, bo to jest kolejna rocznica, której nie możemy wspólnie obchodzić, bo jest nacechowana konfliktem politycznym.
ktom/tr
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/PAP/Andrzej Hechorowicz