Skandaliczne i nieprofesjonalne zachowanie - tak minister zdrowia Ewa Kopacz oceniła nieudzielenie pomocy reporterowi TVN24, który udawał zarażonego tzw. świńską grypą. Zapowiedziała, że wobec lekarzy i dyrektorów placówek, w których był reporter, zostaną wyciągnięte konsekwencje.
Reporter TVN24 mówiąc, że może być zarażony wirusem A/H1N1 szukał pomocy w trzech stołecznych szpitalach. Ale jej nie otrzymał. Nie spotkał się nawet z lekarzem.
Minister zdrowia podziękowała za dziennikarską prowokację, gdyż - jej zdaniem - pokazuje ona, że instrukcja, jaką otrzymali lekarze ws. wirusa A/H1N1, nie przez wszystkich została zrozumiana.
"Jeśli mordują się w tym zawodzie, niech odejdą"
- Dzięki, bo to pokazuje, jak wielką rolę ma do odegrania nie tylko ministerstwo, ale przede wszystkim samorząd lekarski, który powinien wyciągnąć z tego wnioski. I mówić: płaćmy za wykonaną pracę, a nie samą obecność w pracy - powiedziała Kopacz. Zadeklarowała jednocześnie, że zostaną wyciągnięte konsekwencje.
Konsekwencje powinny być wyciągnięte nie tylko w stosunku do lekarzy, ale przede wszystkim dyrektora, który odpowiada za organizację pracy i realizację kontraktu kopacz
- Poleciłam dyrektor NFZ w Warszawie, by sprawdziła, jak jest realizowany kontrakt, jeśli pacjentowi nie udziela się świadczenia. Ponieważ to oznacza, że nasze pieniądze idą tylko po to, aby płacić co poniektórym za podpisanie lisy obecności w pracy - mówiła, nie kryjąc oburzenia Kopacz.
Jej zdaniem, to co się stało, dobitnie pokazuje, że niektórzy trafili do służby zdrowia przez przypadek. - Jeśli się mordują w tym zawodzie to niech odejdą, niech tam będą tylko ci, co go czują. To oni mają służyć pacjentowi, a nie odwrotnie - podkreśliła.
"Pani w recepcji szpitala niedouczona"
Ale NFZ to nie wszystko. Minister poinformowała, że przygotowała już pismo, które w środę rano trafi do Naczelnej Izby Lekarskiej z poleceniem wyjaśnienia sprawy. - Konsekwencje powinny być wyciągnięte nie tylko w stosunku do lekarzy, ale przede wszystkim dyrektora, który odpowiada za organizację pracy i realizację kontraktu (z NFZ - red.) - powiedziała Kopacz.
Odnosząc się do poszczególnych absurdalnych poleceń, które reporter TVN24 usłyszał w poszczególnych stołecznych szpitalach: udanie się do kolejnej placówki miejskim autobusem z maseczką na twarzy, zabranie ze sobą długopisu, którego używał, stwierdziła: to skandaliczne i nieprofesjonalne zachowanie. Nie wyobrażam sobie lekarza, który przedkłada swoje dobro nad ratowanie zdrowia pacjenta. Bo on jest dla pacjenta, a nie odwrotnie - powiedziała Kopacz.
I dodała: - Pani w recepcji boi się, że zarazi się od pacjenta, którego nawet nikt nie zdiagnozował, a po drugie jest niedouczona. Biorąc ten długopis nie zarazi się, bo wirus przenosimy drogą kropelkową - podkreśliła.
Minister powiedziała, że reporter TVN24 powinien być zbadany, a nie odesłany z kwitkiem. Jednocześnie jednak przypomniała, że każdy, kto ma infekcję powinien najpierw zgłosić się do swojego lekarza rodzinnego.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24