- O spotkaniu z osobą, która proponowała mi aneks do raportu z likwidacji WSI, poinformowałem organy bezpieczeństwa państwa - zapewnił w programie "Piaskiem po Oczach" w TVN24 marszałek Sejmu Bronisław Komorowski.
Od wczoraj w internecie krąży protokół z zeznań marszałka Sejmu w prokuraturze. Śledztwo dotyczy rzekomej korupcji przy weryfikacji żołnierzy byłych Wojskowych Służb Informacyjnych. Aresztowany został już płk Aleksander L. Wraz z dziennikarzem Wojciechem Sumlińskim jest on podejrzany o to, że w zamian za łapówkę oferował byłym oficerom WSI pozytywną weryfikację. CZYTAJ WIĘCEJ O SPRAWIE
Marszałek Sejmu zeznawał w sprawie, ponieważ dwa spotkał się z płk. L. - W rozmowie ze mną sugerował możliwość dotarcia albo do tekstu aneksu do raportu WSI, albo do treści całości lub fragmentu, dotyczącego mojej osoby - zeznał polityk PO.
Do spotkania doszło w listopadzie 2007 r. "Kategorycznie stwierdzam, że pułkownik Aleksander L. w zamian za ujawnienie mi fragmentu aneksu niczego nie żądał" – czytamy w protokole. Komorowski zeznał też, że kilka dni po tym spotkaniu zgłosił się do niego płk. Leszek Tobiasz, który miał dysponować dowodami na to, że Aleksander L. i Wojciech Sumliński składali mu propozycję pozytywnej weryfikacji za 200 tys. zł.
Służby wiedziały na czas
W programie "Piaskiem po Oczach" w TVN24 Komorowski nie chciał komentować sprawy. - O tym, co jest przedmiotem śledztwa, nie będę się wypowiadać - powiedział. Dodał jednak, że we właściwym czasie poinformował o spotkaniu z płk. L. organy bezpieczeństwa państwa. - Jeżeli pojawia się facet, który mówi, że ma dojście do struktur wywiadu, to dla mnie sygnał, że chodzi albo o korupcję albo to gra obcego wywiadu. Uznałem, że powinny o tym wiedzieć organy bezpieczeństwa państwa - podkreślił. - Gdybym się z nim nie spotkał, zarzucono by mi, że nie podjąłem sprawy - dodał marszałek Sejmu.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24