Sporu posłów Mularczyka i Karpiniuka o prace komisji ds. nacisków ciąg dalszy. - Z przyjemnością odszedłbym z tej komisji, ale poseł Karpiuniuk tylko na to czeka, bo wtedy mógłby kreować swój nieprawdziwy obraz wydarzeń - twierdzi Arkadiusz Mularczyk (PiS). Z formy przesłuchań nie jest dumny również jej przewodniczący, Sebastian Karpiniuk (PO). W skali 1 na 10 daje jej tylko jeden punkt. Za to meritum bez wahania ocenia na 10 punktów.
Środowe posiedzenie komisji ds. nacisków przebiegało w burzliwej atmosferze. - To nie Rakowiecka i lata 50., tylko Sejm w wolnej Polsce. Lampa w oczy i kastet, oto pańskie metody – mówił Arkadiusz Mularczyk zwracając się do szefa komisji Sebastiana Karpiniuka. Oburzyło go to, iż polityk Platformy nie chciał słuchać wyjaśnień byłego wiceprokuratora generalnego Jerzego Engelkinga.
Nie ma zarzutów, nie ma dowodów, są tylko teatralne gesty. Stąd frustracja członków komisji. Arkadiusz Mularczyk (PiS)
Sposób pracy komisji skomentował też Tomasz Nałęcz, przewodniczący pierwszej komisji śledczej, który działania komisji nazwał "rynsztokiem".
Mularczyk: tylko teatralne gesty
Mularczyk bronił swojej wypowiedzi mówiąc, że jako członek komisji jest pod ciągłą presją, a kłótniom sprzyja forma przesłuchań – według posła PiS – wyłączanie mikrofonu, stawianie sugerujących pytań i kreowanie nieprawdziwych tez.
- Podczas rządów PiS wytworzono przekonanie, że rząd łamie prawa człowieka i używa nielegalnych metod, takich jak podsłuchy – stwierdził Mularczyk. – Ta komisja miała to udowodnić, ale tego nie zrobiła. Nie ma zarzutów, nie ma dowodów, są tylko teatralne gesty. Stąd frustracja członków komisji – przekonywał.
Zarzucił też mediom, że są stronnicze w pokazywaniu fragmentów obrad komisji, pokazując tylko wybrane sceny.
"Trzeba skończyć z tą komisją"
Zdaniem posła, komisji przewodzą ludzie, którzy nie są profesjonalistami i „nie znają się na procedurach karnych”.
Nie jestem dumny z formy, ale jestem zadowolony z ustaleń. Zatem forma - 1 punkt na 10, meritum - 10. Sebastian Karpiniuk (PO)
- Od dwóch lat marnujemy czas i pieniądze podatników, które można byłoby wykorzystać lepiej – mówił Mularczyk. Według niego, premier Donald Tusk powinien „skończyć z tą komisją”, bo jej praca do niczego nie doprowadzi.
"Tuman kurzu przesłania wyniki pracy"
Jak dodał przewodniczący komisji Sebastian Karpiniuk z PO, forma posiedzeń rzeczywiście może budzić emocje. – Często tuman kurzu przesłania wyniki pracy, ale raport może ujawnić kulisy największego w ciągu ostatnich 20 lat przesilenia politycznego w Polsce – stwierdził w rozmowie z TVN24.
Według niego, prace komisji doprowadzą jednak do istotnych ustaleń, na podstawie których może zapaść decyzja o umorzeniu postępowania w prokuraturze. O tym, że śledztwo zostanie umorzone z powodu niewykrycia źródła przecieku, pisała czwartkowa „Rzeczpospolita”.
Karpiniuk: nie było przecieku
Również zdaniem Karpiniuka, prawdopodobnie nie było żadnego źródła przecieku. – Cała akcja to było wydumane przedsięwzięcie – uważa. To jednak wcale nie przesądza o bezużyteczności prac komisji. - Jeśli się okaże, że koalicja rządząca rozpadła się, bo politycy wydumali sobie jakieś przestępstwo, to będą mieli problem – zaznaczył.
Co do języka używanego na posiedzeniach, to Karpiniuk „nie jest z niego dumny”. Przyznaje, że po ostatnich awanturach zamierza przyjąć inną niż do tej pory taktykę. – Będę prowadził posiedzenia od a do z. Jeśli posłowie PiS będą chcieli się wypowiedzieć, to będziemy musieli stracić trochę czasu. Ale to jedyna racjonalna metoda – dodał.
Zapowiedział też, że raport z posiedzeń komisji ws. przecieku ma być gotowy do końca wakacji.
Transmisja obrad komisji ds. nacisków na portalu tvn24.pl.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24