To miał być kulminacyjny moment obrad sejmowej komisji do spraw nacisków i przecieków: konfrontacja byłego zastępcy prokuratora generalnego Jerzego Engelkinga z byłym szefem MSWiA Januszem Kaczmarkiem. Przesłuchanie przypominało jednak kabaret. Pierwsze 20 minut trwała kłótnia między posłami. Potem pytania padały głównie do... ekspertów. W końcu, po kilku wnioskach formalnych obrady komisji zostały przerwane, bo prokurator Engelking nie podpisał protokołów ze swoich zeznań, a dokument z wczorajszego przesłuchania jeszcze nie powstał. Za organizację prac komisji odpowiada Sebastian Karpiniuk, przewodniczący komisji.
Już na samym początku posiedzenia komisji poseł Arkadiusz Mularczyk miał wątpliwości, czy można żądać przyrzeczenia o mówieniu prawdy od Janusza Kaczmarka, ponieważ jest on oskarżony o składanie fałszywych zeznań. – Jaki sens może mieć konfrontacja, jeśli jeden ze świadków jest czynnym prokuratorem, a drugi podejrzany jest o składanie fałszywych zeznań? – pytał.
Doradcy odpowiedzieli, że podejrzenie Kaczmarka o składanie fałszywych zeznań nie ma w tym wypadku znaczenia. Nie można wprawdzie żądać od niego przyrzeczenia (bo jest oskarżony w badanej sprawie), ale nie znaczy to, że może kłamać. – Ma obowiązek mówienia prawdy – stwierdzili eksperci.
Kto był źródłem przecieku
Z pierwszym pytaniem do Janusza Kaczmarka, jako do osoby „bardziej wiarygodnej” wystąpił poseł Robert Węgrzyn z PO, ale natychmiast przerwał mu Arkadiusz Mularczyk z PiS, karcąc Węgrzyna, że nie powinien oceniać wiarygodności świadków. – Niech pan się opanuje. Osoba, która ma przedstawiona dwa zarzuty karne nie może być wiarygodna. Pan stawia tę komisję na głowie – powiedział.
Niech pan się opanuje. Pan stawia tę komisję na głowie. Arkadiusz Mularczyk do Roberta Węgrzyna
Węgrzyn zdołał w końcu zadać swoje pytanie. Zapytał Janusza Kaczmarka, czy według niego Jerzy Engelking może być źródłem przecieku.
- Trudno mi powiedzieć – odpowiedział Kaczmarek i powtórzył swoje słowa z poprzedniego przesłuchania. Powiedział, że na słynnej konferencji Jerzego Engelkinga upubliczniono materiały dlatego, że nie było żadnego źródła przecieku. - Ta konferencja miała mieć wymiar wskazania kto jest złym, a kto dobrym. Taki efekt został uzyskany i taki efekt miał zostać uzyskany – podkreślił Kaczmarek.
Protokołów nie ma
Po jego wypowiedzi powstało jednak kolejne zamieszanie – tym razem wokół tego, jak powinna wyglądać i przebiegać konfrontacja. Jak powiedział poseł Mularczyk, konfrontacja polega na odczytaniu fragmentu zeznań jednej osoby oraz zeznań drugiej osoby, i następnie, jeśli są rozbieżności, odniesienie się do tego przez obu świadków.
Wątpliwości wobec postępowania komisji miał też sam Jerzy Engelking. – To, co panowie robicie, to zaprzeczenie tego, co jest w doktrynie – stwierdził. Według niego, konfrontacja to czynność bardzo szczegółowo opisana w prawie. – Musicie jako eksperci przyznać, że komisja nie realizuje wymogów konfrontacji – zwrócił się do ekspertów. Zaapelował o przedstawienia celu konfrontacji i warunków jej przeprowadzenia.
To, co panowie robicie, to zaprzeczenie tego, co jest w doktrynie. Musicie jako eksperci przyznać, że komisja nie realizuje wymogów konfrontacji. Jerzy Engelking
- Jak tego słucham, to jestem zachwycony, jeśli prokuratura w praktyce stosowała te metody – rozpoczął Karol Drożdż, ale niemal natychmiast przerwała mu Marzena Wróbel z PiS, zarzucając mu insynuację. – Pan nie odpowiada na pytania w sposób rzeczowy – powiedziała. – W przeciwieństwie do pani mam pojęcie o prawie – odparł Drożdż. – Myli się pan – odpowiedziała Wróbel.
Nie będzie konfrontacji
Przepraszam panów za tę okoliczność. Sebastian Karpiniuk do członków komisji
Komisję zaprzątnęło też pytanie, czy konfrontacji podlegają fakty, czy również opinie. Zdaniem ekspertów, w tej sytuacji powinno opierać się wyłącznie na faktach.
Wtedy poseł Wróbel znów zgłosiła swoje wątpliwości. Według niej, komisja nie mogła się opierać na faktach ze środowego przesłuchania Jerzego Engelkinga, bo nie dysponuje stenogramem.
- Dzisiejsza konfrontacja nie może się odbyć, bo nie mamy materiału z przesłuchania – powiedziała Wróbel. Podobnego zdania był Mularczyk. Wystąpił z formalnym wnioskiem o przerwanie konfrontacji i zebranie wszystkich protokołów.
Tego samego zdania był Jerzy Engelking. Według niego, brak protokołów z jego przesłuchań oznacza, że nie można przeprowadzić konfrontacji. Miał również zastrzeżenia, że nie wprowadził poprawek do protokołów ze swoich zeznań. – Konfrontacji podlega całość zeznań, a tej całości nie ma – powiedział.
Podkreślił, że ani jemu, ani członkom komisji fizycznie nie dostarczono protokołu ze środy, nie mógł go więc podpisać. Nie podpisał również protokołu ze swojego przesłuchania przed komisją 22 kwietnia, bo ma do niego 19 sprostowań. - Ten protokół fizycznie więc istnieje, ale nie ma mocy prawnej - dodał.
"Nie wchodźmy w ślepą uliczkę"
O przerwę z wnioskiem formalnym wystąpił również poseł Matyjaszczyk. Ostrzegł jednak przed obstrukcją prac komisji. – Nie wchodźmy w uliczkę, z której nie wyjdziemy – powiedział. Matyjaszczyk zaapelował też do Engelkinga o jak najszybsze podpisanie protokołów, tak by z formalno-prawnego punktu widzenia można było konfrontację przeprowadzić.
Karpniuk odpowiada za zamieszanie
Przeciwko użyciu słowa „obstrukcja” zaprotestował sam Engelking. – Wystąpiłem tylko i wyłącznie o udostępnienie mi nagrań z moich zeznań, bo są rozbieżności między tym, co mówiłem, a tym, co jest protokole – powiedział.
Po kolejnej dyskusji eksperci zgodzili się, że skoro prokurator nie podpisał swoich zeznań, konfrontacja z formalnego punktu widzenia nie może się odbyć. Po głosowaniu nad wnioskiem zdecydowano o przerwaniu obrad do czasu podpisania zeznań przez Engelkinga.
Za całą sytuację przeprosił przewodniczący komisji Sebastian Karpiniuk. To na nim, jako przewodniczącym, ciąży obowiązek spełnienia formalnych wymogów dotyczących prac komisji.
"Liczę na ustalenie prawdy"
Przed wejściem na salę Kaczmarek powiedział dziennikarzom, że ma nadzieję, iż konfrontacja będzie miała charakter merytoryczny a nie emocjonalny. - Oczekuję ustalenia prawdy - dodał.
Poseł Stanisław Chmielewski (PO) powiedział PAP, że w konfrontacji interesuje go nie tylko to, co powiedzą świadkowie, ale także jak będą się zachowywać mówiąc o tej samej sprawie. Z kolei Arkadiusz Mularczyk (PiS) zaznaczył, że nie wie, czemu ma służyć ta konfrontacja. Na sali pojawił się minister sprawiedliwości Andrzej Czuma.
Zarówno Kaczmarek, jak i Engelking, zeznawali już przed sejmowymi śledczymi. Szef komisji Sebastian Karpiniuk (PO) w połowie czerwca ocenił, że konfrontacja między tymi świadkami jest konieczna, ponieważ to co mówili, bardzo często jest sprzeczne.
Latem 2007 r. ABW, na wniosek warszawskiej prokuratury, zatrzymała Kaczmarka, b. komendanta głównego policji Konrada Kornatowskiego i b. szefa PZU Jaromira Netzla. Postawiono im zarzuty dotyczące m.in. zatajenia spotkania Kaczmarka z Ryszardem Krauzem 5 lipca tego roku w hotelu Marriott oraz wzajemnego nakłaniania do fałszywych zeznań.
Prokuratura badała m.in. czy Krauze po spotkaniu z Kaczmarkiem przekazał informacje na temat akcji CBA posłowi Samoobrony Lechowi Woszczerowiczowi.
Materiały operacyjne i multimedia
31 sierpnia 2007 roku odbyła się multimedialna konferencja zorganizowana przez Engelkinga, podczas której przedstawiono część dowodów mających obciążać b. szefa MSWiA Janusza Kaczmarka, b. szefa policji Konrada Kornatowskiego i b. szefa PZU Jaromira Netzla m.in. nagrania z monitoringu w hotelu Marriott.
Sejmowa komisja śledcza ds. nacisków w czerwcu zdecydowała o zawiadomieniu prokuratora generalnego o możliwości popełnienia przestępstwa przez Engelkinga. Wątpliwości posłów wzbudziła to, że Engelking wziął udział w multimedialnej konferencji prasowej w sierpniu 2007, a jednocześnie występował jako świadek w postępowaniu w sprawie przecieku z akcji CBA.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24