W politycznej grze o fotel przewodniczącego Parlamentu Europejskiego nadal jest dwóch kandydatów. - Jeśli policzy się głosy i kraje, które popierają Polskę to Jerzy Buzek jest tym kandydatem, który ma największe szanse - mówiła "Faktach po Faktach" Lena Kolarska -Bobińska z PO. Dodała, że środowe słowa Piotra Kownackiego o braku kandydatury Buzka także mogą mieć decydujące znaczenie w walce o fotele. Nie zgodził się z nią Marek Migalski z PiS.
Eurodeputowana Platformy Obywatelskiej podkreślała, że oprócz słów Kownackiego znaczenie w ostatecznym starciu Jerzego Buzka i Mario Mauro ma także podniesiony przez Silvio Berlusconiego argument niskiej frekwencji w Polsce i braku podpisu prezydenta pod Traktatem Lizbońskim.
Poseł PiS nie zgodził się z eurodeputowaną PO, że konsekwencje dla Polskiego kandydata mogą mieć wypowiedziane przez Piotra Kownackiego słowa o braku kandydatury Jerzego Buzka. - Te słowa dotarły do Rzymu dokładnie z taką samą szybkością jak słowa profesor Kolarskiej-Bobińskiej o tym, że argument o niskiej frekwencji jest zasadny - stwierdził Migalski.
"To wszystko są zagrywki PR"
Któryś z kandydatów odstąpi od kandydowania. Bo głosowanie "pozostawia rany" Marek Migalski, eurodeputowany PiS
Jak dodał na liście było jeszcze kilka kuriozalnych argumentów, m.in to, że kandydat Polski jest protestantem, a jego kontrkandydat katolikiem. - To są wszystko PR-owe zagrywki i wzmacnianie wszystkimi sposobami swojego kandydata - dodał.
"Głosowania 7 lipca nie będzie"
Migalski twierdzi, że EPP wskaże jednego kandydata bez głosowania. - Któryś z kandydatów odstąpi od kandydowania. Bo głosowanie (wewnątrz klubu) "pozostawia rany" - dodał. Jak zaznaczył teraz jest taka wojna nerwów, jako strona polska powinniśmy te "nerwy mieć na postronkach" i spokojnie walczyć o naszego kandydata.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24