Grzegorz Napieralski przekonuje, że jego partia nie zawarła koalicji z PiS. - Chcecie wmówić Polakom nieprawdziwą koalicję. Coś, czego nie ma - powiedział do prowadzących program "Teraz My". Chwilę później oświadczył jednak, że jeśli partie w parlamencie nie będą ze sobą rozmawiać, to dojdzie do wojny domowej.
Gdy lewica pomogła partii Jarosława Kaczyńskiego podtrzymać weto prezydenta ws. ustawy medialnej, a SLD i PiS porozumiały się w sprawie składu rady nadzorczej TVP w prasie pojawiły się spekulacje, że to zapowiedź trwałej współpracy. Media donosiły także, że w tej sprawie rozmawiać mieli Włodzimierz Czarzasty z SLD oraz Adam Lipiński z PiS. Aleksander Kwaśniewski zaś międzypartyjne porozumienie nazwał "wydarzeniem, które dalece wykracza poza kwestię medialną".
Koalicja niemożliwa
Z tymi twierdzeniami zupełnie nie zgadza się szef SLD. - Chcecie wmówić Polakom nieprawdziwą koalicję z PiS. Chcecie wmówić coś, czego nie ma - ocenił Napieralski. - Nie układamy się, tylko razem wyrzuciliśmy złą ustawę do kosza. My wspólnie nie działamy, bo za wiele nas różni - dodał.
Jego zdaniem, równie dobrze można mówić o koalicji PiS i PO. - Ciekawe jest to, że kiedy Platforma Obywatelska głosuje razem z Prawem i Sprawiedliwością nad ustawami, które rzeczywiście zmieniają ustrój naszego kraju, to nikt nie mówi, że jest koalicja "POPiSu" - ripostował poseł.
Prawo demokracji
Napieralski podkreślił też, że nie było żadnych rozmów pomiędzy partiami (w których miał uczestniczyć Czarzasty i Lipiński), a przynajmniej nic mu o tym nie wiadomo. - Nie upoważniałem ich do prowadzenia jakichkolwiek rozmów koalicyjnych - oznajmił.
Chwilę później stwierdził jednak, że międzypartyjne rozmowy w Sejmie są czymś naturalnym w wolnym kraju. - W parlamencie trzeba rozmawiać. Jeżeli dzisiaj będziemy mówili, tak jak kiedyś Jarosław Kaczyński i Roman Giertych: "z tymi nie, z tymi tak", to doprowadzimy to faktycznie dojdzie do wojny domowej - stwierdził.
Różnic wiele
Napieralski, mimo kontrargumentów dziennikarzy uparcie trwał przy swoim zdaniu, że koalicja z partią Jarosława Kaczyńskiego jest niemożliwa. - PiS to całkowicie inna partia. Wiele nas dzieli - stosunek do historii, Unii, kwestii społecznych - wymieniał.
Na tym różnice według szefa SLD się jednak nie kończą. "Problem" tkwi także w samych osobach liderów partii. - Ja otwarty – Kaczyński patrzący do tyłu - powiedział.
Źródło: "Teraz My"
Źródło zdjęcia głównego: tvn