Leszek Miller bezwzględnie krytykuje pomysł sojuszu SLD i PiS. - Uważam, że to krok samobójczy - powiedział w "Kropce nad i". Na swoim blogu zaś napisał: - Proponuję moim byłym kolegom, aby wspólnie z Jarosławem Kaczyńskim, w asyście Zbigniewa Ziobro i delegacji Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach złożyli wieniec na grobie Barbary Blidy.
Leszek Miller uważa, że sojusz pomiędzy posłami SLD a PiS, wynika z zerwania przez rząd umowy ws. ustawy medialnej. Zastrzega jednak, że pomiędzy lewicą z partią Jarosława Kaczyńskiego w tej sprawie oficjalnych ustaleń nie było.
- O ile prowadzono rozmowy między PO i SLD przecież oficjalnie w stosunku do weta prezydenckiego, to nie znam żadnych oficjalnych rozmów między Grzegorzem Napieralskim a jakimś ważnym politykiem PiS-u - podkreśla.
Gruba kreska PiS i SLD
Były premier uważa, że pakt pomiędzy SLD i PiS wykracza dalej niż tylko ustalenia ws. mediów publicznych. - (Posłowie - red.) postulują sojusz z formacją, która nie tylko jest zajadłym wrogiem SLD, ale przede wszystkim strukturalną opozycją do III RP. Partią antysystemową, która próbuje przekreślić dorobek polskiej transformacji i ustanowić groźny dla żywotnych interesów Polski projekt tzw. IV Rzeczpospolitej - napisał na swoim blogu.
I zaproponował: - Dla umocnienia rodzącego się nowego planu politycznego, dla podkreślenia historycznego wymiaru nowej „grubej kreski”, proponuję moim byłym kolegom, aby wspólnie z Jarosławem Kaczyńskim, w asyście Zbigniewa Ziobro i delegacji Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach złożyli wieniec na grobie Barbary Blidy.
Podobne ostre słowa ust byłego premiera padły na antenie TVN24. - PiS to nie jest normalna partia. To partia antystesystemowa - powiedział.
Odwieczna walka trwa
Były premier nie ukrywa także niechęci do p.o. prezesa TVP Piotra Farfała. - Z tego co słyszę i czytam, pan Farfał jest bliski poglądom nazistowskim, a to jest dla mnie nie do przyjęcia - tłumaczy. Jego zdaniem, stan telewizji publicznej jest tragiczny. - Nigdy nie było tak źle, jak jest obecnie - ocenia ostro.
Miller nie dziwi się jednak, że na Woronicza trwa odwieczna walka o stanowiska. - Każda struktura polityczna chce być obecna w telewizji. Uważa, że jeśli będą tam ludzie zaprzyjaźnieni, to będą w niej częściej. W związku z tym, będą mogli wygrywać wybory - to jest stosunkowo proste. A ponieważ kampania się zbliża, to pewnie procesy te będą się nasilać - prognozuje.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24