- To wyglądało na działanie pod publiczkę. Nie jestem w stanie powiedzieć, co oni tam załatwili - skomentował Ryszard Petru poniedziałkową wizytę polskich ministrów w Londynie. Lider Nowoczesnej, który był gościem programu "Jeden na Jeden".
Szefowie MSWiA oraz MSZ w poniedziałek udali się z wizytą do Londynu w związku z ostatnimi atakami na Polaków mieszkających w Harlow. Biuro prasowe MSZ poinformowało, że "delegacja wróciła do Polski wczoraj w późnych godzinach wieczornych". Tę kilkugodzinną wizytę komentował lider Nowoczesnej, Ryszard Petru.
"To wyglądało na działanie pod publiczkę"
- Wydaje mi się, że postępowanie w dyplomacji zupełnie inaczej wygląda. Zwykle jest tak, że takie wizyty się przygotowuje, a minister jedzie na przygotowane wcześniej spotkanie. Po to jest cały zestaw osób, dyrektorów departamentów, żeby nie było to ad hoc - stwierdził Petru. - To wyglądało na działanie pod publiczkę. Nie jestem w stanie ocenić tego, co oni tam załatwili. Wiem, że ostatecznie spotkali się [ze swoimi odpowiednikami brytyjskimi - red.], ale na zasadzie, że wypada się spotkać z naszymi ministrami - powiedział polityk.
Petru pytał o cel działania ministrów. - Co jest ważniejsze? Czy to, żeby [Polacy -red.] poczuli się dobrze, że ministrowie tam polecieli, czy to, żeby naprawdę do takich sytuacji nie dochodziło? - pytał szef Nowoczesnej.
- Zauważmy, że takie ksenofobiczne nastroje wyrosły po Brexicie. W Polsce mamy ONR, który robi to samo, a polski rząd na to nie reaguje. Pytanie jest takie: czy musi zareagować dopiero wtedy, gdy jakiemuś obcokrajowcowi coś się stanie? Gdy Polakowi coś się dzieje, to nie reaguje. Został pobity Radomir Szumełda z KOD-u i rząd mówi, że wszystko jest w porządku - powiedział Petru.
- Natomiast chciałem zwrócić uwagę na to, że jak Polaków biją w Polsce, to minister Błaszczak nie reaguje - ocenił szef Nowoczesnej.
"Audyt nie wystarczy"
Petru skomentował także gorącą atmosferę wokół tzw. afery reprywatyzacyjnej w Warszawie. - Jestem zaskoczony tym, że PO najpierw była za panią prezydent, potem przeciwko - najpierw odsunęła się od niej, teraz jest znowu za. Audyt nie wystarczy - ocenił Petru.
- Audyt musi być szybko przeprowadzony a nie miesiącami - stwierdził, określając jako niepoważną zapowiedź, że audyt potrwa kilka miesięcy, gdyż jego zdaniem "sprawa jest bardzo gorąca".
- Jeżeli się okaże, że to więcej niż jedna działka, że jest to seria działek albo cały system korupcjogenny, to tak naprawdę jedynym sposobem jest honorowa dymisja pani prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz. Najlepiej w formie, w której rada Warszawy ogłosiłaby referendum, wtedy nie byłoby komisarza z PiS i byłyby wcześniejsze wybory - powiedział polityk.
Zdaniem szefa Nowoczesnej, "PO przyjęła strategię: przeciągnijmy to przez dwa lata, może ludzie zapomną". - Problem jest poważny. Nie dotyczy ustawy reprywatyzacyjnej, ale tego, czy były robione przekręty w Warszawie na masową skalę, czy był to jeden przypadek błędu urzędnika - zwrócił uwagę poseł.
Petru wskazuje na domniemanie niewinności, ale podkreśla, że prezydent Warszawy ponosi odpowiedzialność za działanie swoich urzędników. - Jest odpowiedzialna za działania swoich podwładnych, jest szefową i nie zauważyła problemu - stwierdził Petru.
Polityk wyraził obawę, że dla "PO najważniejsze jest, żeby nie stracić władzy". Pytany, czy Grzegorz Schetyna jest jego politycznym wrogiem, Petru stwierdził, że lider PO jest "sympatycznym konkurentem".
"Rządzenie z tylnego siedzenia zwykle kończy się wypadkiem"
Lider nowoczesnej skomentował przyjęty przez rząd projekt zakładający m.in.: jawność oświadczeń majątkowych sędziów. - Nie widzę problemu z jawnością. Ważne, żeby dotyczyła też polityków, chociażby ministrów rządu Jarosława Kaczyńskiego, przepraszam Beaty Szydło - zauważył Petru.
Pytany, czy chciałby, żeby Jarosław Kaczyński został premierem, powiedział, że prezes PiS "powinien przejąć odpowiedzialność". - Uważam, że rządzenie z tylnego siedzenia zwykle kończy się wypadkiem. Powinien przejąć pełną odpowiedzialność, zobaczyć jak trudna jest to robota, a w zasadzie przypomnieć sobie. Nie wysyłać ministrów, a samemu jeździć i brać odpowiedzialność za to, co robi - skomentował Petru.
Zdaniem szefa Nowoczesnej "dzisiaj głównym zagrożeniem jest zakwestionowanie trójpodziału władzy". - PiS planuje wymienić wszystkich sędziów sądów rejonowych i w to miejsce powołać sędziów sobie posłusznych - zauważył polityk. - Jeżeli to się stanie, to jest zamach na demokrację większy niż zamach na Trybunał Konstytucyjny. Oznaczałoby to, że cały system sądownictwa jest w rękach jednej partii - stwierdził Petru.
Autor: tmw/kk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24