Zapowiedzi premiera Donalda Tuska dotyczących ograniczenia hazardu nie będzie łatwo wprowadzić. Dystansuje się koalicjant, a przedstawiciele branży zapowiadają zwrócenie się do Trybunału Konstytucyjnego - donosi "Dziennik Gazeta Prawna".
Według gazety, mało kto wierzy w skuteczność proponowanych zmian. Politycy, także z koalicji rządowej, podchodzą do zapowiedzi szefa rządu z dużym dystansem. Wicepremier i lider PSL Waldemar Pawlak przyznał nawet, że założenia przedstawione przez premiera to dopiero "bardzo wstępna koncepcja". I ujawnił, iż zostały one przedstawione kierownictwu koalicji dopiero w poniedziałek wieczorem, a i tak rano okazało się, że projekt jest mocno zmodyfikowany.
Zdaniem "DzGP", inny problem wynika wprost z branży hazardowej. Właściciele tego biznesu zrobią wszystko, żeby nigdy nie doszło do realizacji planów rządu. Już zapowiadają, że jeśli nie uda się to na etapie legislacji, pójdą do Trybunału Konstytucyjnego. Według rozmówców gazety z Izby Gospodarczej Producentów i Operatorów Urządzeń Rozrywkowych, ustawę może zdyskwalifikować ogromny wzrost zryczałtowanego podatku od automatów, dopóki nie wygasną na nie zezwolenia.
Hazard na cenzurowanym
Z przedstawionego we wtorek przez Donalda Tuska projektu wynika, że przez kolejnych pięć lat z punktów i salonów gier będzie znikało rocznie 10 tys. automatów o niskich wygranych wraz z wygasaniem pozwoleń. Zrezygnowano też z wprowadzenia dodatkowych dopłat do hazardu, ale podwyższono ryczałt zarówno od automatów (ze 180 do 480 euro), jak i innych form hazardu.
Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24