"Atak Prawa i Sprawiedliwości na system sądowniczy zagraża sojuszowi ze Stanami Zjednoczonymi" – pisze wprost o sytuacji w Polsce amerykański magazyn "Politico", dodając dość obrazowo, że "polsko-amerykański romans gorzknieje" i winą za to można obarczać tylko Warszawę. W czasie lipcowego szczytu NATO może się ona o tym dosyć boleśnie przekonać. Za oceanem #PisząoPolsce
"Przez wzmagający się konflikt prawicowego rządu z Trybunałem Konstytucyjnym na zupełnie podstawowym dla polskiego bezpieczeństwa sojuszu pojawiają się pierwsze skazy" – pisze "Politico".
Spotkanie u Kaczyńskiego i błędy rządu
Zdaniem magazynu Polska przez całe dekady uważała siebie za najbliższego sojusznika USA w Europie i nawet po II wojnie światowej nie mówiono o Waszyngtonie jako tym, który Polskę – w przeciwieństwie do Wielkiej Brytanii i Francji – zdradził, jednak "obecny konstytucyjny impas staje ością w gardle i ma potencjalnie daleko idące konsekwencje dla całego regionu i zachodniego sojuszu". Dla Waszyngtonu – komentuje więc "Politico" – Warszawa stała się dziś "bardziej problemem niż środkiem" do współtworzenia strategii bezpieczeństwa na wschodniej flance NATO.
Rząd Prawa i Sprawiedliwości i liderzy partii na czele z Jarosławem Kaczyńskim uważają, że wyroki Trybunału Konstytucyjnego ws. nowelizacji grudniowej ustawy zmieniającej zasady jego działania nie są niczego warte. Kaczyński powiedział nawet, że "nie ma czego publikować" w Dzienniku Ustaw – zauważa magazyn, dodając, że "jeżeli polski rząd będzie kontynuował taką postawę, to USA będą miały problem".
Zdaniem magazynu, rząd PiS "nie reaguje na coraz bardziej usilne sygnały" płynące w tej sprawie z Waszyngtonu. Polskę odwiedziła w ostatnich miesiącach m.in. asystentka sekretarza stanu USA Victoria Nuland, a według anonimowego źródła cytowanego przez "Politico", były ambasador USA w Polsce i obecny koordynator ds. sankcji Daniel Fried pojawił się w Warszawie w styczniu i "spotkał się z przedstawicielami MSZ i Jarosławem Kaczyńskim".
"Nieporadny rząd problemem Warszawy"
Wszystko to zbiega się z ostatnimi przygotowaniami do szczytu NATO w Warszawie, w czasie którego polski rząd chciałby usłyszeć, że wojska NATO pojawią się w kraju na stałe - zauważa "Politico" i cytuje byłą wysoką rangą urzędniczkę departamentu stanu USA w administracji George’a W. Busha – Heather Conley. Uważa ona, że amerykański rząd "stara się wysyłać drogą prywatną jasne sygnały (do polskiego rządu – red.)", by ten się powstrzymał przed dotychczasowym stylem rządzenia. Jeżeli to się nie stanie, założenia szczytu "pewnie nie ucierpią", ale Amerykanie "ograniczą publiczne pokazywanie się, nie dając polskiemu rządowi zbyt wiele czasu na spotkania dwustronne".
O tym, jak może to wyglądać, ma świadczyć już fakt starań polskiej strony o to, by Barack Obama przyjął na prywatnym spotkaniu Andrzeja Dudę w czasie zbliżającego się szczytu nuklearnego w Waszyngtonie (31 marca). Mimo ponawianych pytań Warszawy, Amerykanie się w tej sprawie nie określili.
"Niebezpieczeństwem dla Warszawy jest coraz bardziej nieporadny rząd, który może się znaleźć z boku" w trakcie szczytu NATO. Okaże się np., że bazy NATO pojawią się "we wzbudzających mniej kontrowersji krajach takich jak Estonia czy Łotwa" – kończy swoją analizę "Politico", cytując w ostatnich słowach Pawła Kowala.
Autor: adso/ja / Źródło: Politico