"Niedopuszczalne jest żądanie przez właściciela tytułu prasowego lub innego medium, by dziennikarz ujawnił mu informacje objęte tajemnicą dziennikarską, zwłaszcza zaś tożsamość informatora" - oświadczyła Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Odniosła się w ten sposób do zwolnień w "Rzeczpospolitej" po publikacji tekstu "Trotyl na wraku tupolewa".
W opublikowanym w środę stanowisku Helsińska Fundacja Praw Człowieka (HFPC) podkreśla, że korzystanie ze swobody wypowiedzi łączy się z działaniem w granicach "obowiązków i odpowiedzialności" prasy w kontekście jej roli w demokratycznym społeczeństwie. "Ochrona źródła obowiązkiem" Wiceprezes Fundacji dr Adam Bodnar tłumaczy, że tajemnica dziennikarska, której elementem jest ochrona osobowych źródeł informacji przez dziennikarzy, jest jedną z prawnie chronionych tajemnic zawodowych związanych z wykonywaniem zadań, jakie powinny wypełniać media w demokratycznym społeczeństwie. "Ochrona dziennikarskich źródeł informacji jest nie tylko przywilejem przedstawicieli mediów, ale przede wszystkim obowiązkiem oraz „uprawnieniem społeczeństwa” gwarantującym wzmacnianie relacji zaufania łączącej dziennikarzy i informatorów" - czytamy w stanowisku.
"Żądanie ujawnienia źródeł niedopuszczalne"
Według Fundacji "niedopuszczalne jest żądanie ujawnienia źródeł skierowane przez właściciela gazety bezpośrednio do dziennikarza". HFPC zaznacza, że właściciel gazety nie może w pełni dowolnie kształtować struktury redakcji i arbitralnie wpływać na zmiany personalne w poszczególnych tytułach "zawsze wtedy gdy uzna, że dana publikacja może zagrozić jego korporacyjnym interesom".
"Sprawa 'Rzeczpospolitej' pokazała, że standardy wynikające z tajemnicy dziennikarskiej nie zawsze są przestrzegane przez właścicieli mediów" - napisano.
Trotyl wstrząsnął "Rz"
31 października "Rzeczpospolita" napisała, że prokuratorzy, którzy wraz z biegłymi pirotechnikami z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego oraz Centralnego Biura Śledczego, pojechali do Smoleńska, zbadali wrak samolotu Tu-154M i odkryli na nim ślady materiałów wybuchowych, w tym trotylu.
Na artykuł po południu zareagowała Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie, która prowadzi śledztwo ws. katastrofy z 10 kwietnia 2010 r. Prokuratorzy zaprzeczyli doniesieniom "Rzeczpospolitej". Autorem tekstu był Cezary Gmyz, wieloletni dziennikarz gazety. Kierownictwo Presspubliki, która wydaje "Rz" zdecydowała, że zwolnieni ze stanowisk zostaną Gmyz, a także redaktor naczelny Tomasz Wróblewski, wicenaczelny Bartosz Marczuk i szef działu krajowego Mariusz Staniszewski.
Za sam artykuł przeprosił właściciel Presspubliki Grzegorz Hajdarowicz, który podał w oświadzceniu, że ten tekst "nigdy nie powinien zostać zamieszczony w takiej formie".
Autor: nsz / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24