- Słowa prezydenta odnoszące się do odpowiedzialności za historię swoich przodków wydają się budować podział. I to dosyć jaskrawy, którego nikt dotychczas w Polsce nigdy nie postawił - stwierdził były wicepremier i minister edukacji Roman Giertych w programie "Fakty po Faktach" TVN24.
Prezydent Andrzej Duda w niedzielę w wywiadzie dla TVP Historia mówił o konieczności prowadzenia twardej polityki historycznej. - Miejmy tego świadomość, że dzisiaj dzieci i wnuki zdrajców Rzeczypospolitej, którzy walczyli o utrzymanie sowieckiej dominacji nad Polską, zajmują wiele eksponowanych stanowisk w różnych miejscach. Nigdy nie będą chcieli się zgodzić na to, żeby prawda o wyczynach ich ojców, dziadków i pradziadków zdominowała polską narrację historyczną, będą zawsze przeciwko temu walczyli - powiedział Duda. Komentując te słowa, Roman Giertych w "Faktach po Faktach" TVN24 zaczął od przypomnienia, że on sam jest wnukiem osoby, która została ranna w 1920 roku w Bitwie Warszawskiej, oficera Września 1939. - Są to słowa, które są niegodne i w pewnym sensie idą przeciwko polityce Lecha Kaczyńskiego - ocenił były wicepremier. Dodał, że istotą rozmów Okrągłego Stołu w 1989 roku było to, iż pokolenia, które były zaangażowane w budowanie PRL, mogły się włączyć w budowę wolnej Polski. - Ta decyzja, która była wówczas krytykowana na przykład przeze mnie, przez Bronisława Komorowskiego, stanowiła pewnego rodzaju fundament pokoju społecznego w Polsce - przyznał Giertych.
- Dzisiaj mówienie tego typu słów w kontekście byłych członków PZPR, do której należało ponad trzy miliony osób, to jest budowanie mocnego podziału społecznego - skomentował. - Zwracam uwagę na to, że jest to mocne uderzenie w rząd Beaty Szydło. Jest przecież wielu prominentnych ministrów, którzy - przynajmniej publicznie - od losów swoich przodków z PZPR-u się nie odcięli. Więc myślę, że jest to jakaś gra wewnętrzna w ramach PiS-u. Być może na użytek tej gry pan prezydent powiedział te słowa - ocenił Giertych. - Wydaje się, że ma do kogoś uraz - dodał, nie zdradzając konkretnych nazwisk, które przychodzą mu na myśl.
Giertych o politycznej grze prezydenta Dudy
Zdaniem Giertycha grą polityczną prezydenta Dudy jest także pisanie listów do ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza oraz wyrażenie wątpliwości w kwestii projektu reformy Krajowej Rady Sądownictwa zapowiadanego przez PiS. Zdaniem byłego lidera Ligi Polskich Rodzin jest to odpowiedź prezydenta na spadające poparcie w sondażach. Giertych przypomniał, że w sondażach, po raz pierwszy od wyboru na prezydenta, Andrzej Duda przegrałby w drugiej turze, gdyby rywalizował z Donaldem Tuskiem. - Oczywiście, jest jeszcze wiele czasu do wyborów, nie wiadomo, czy Donald Tusk będzie startował, ale sam fakt pojawienia się takiego typu sondażu na pewno niepokoi prezydenta. Dlatego próbuje się w jakiś sposób zdystansować. Ale nie widzę, żeby ten dystans był realny, skoro padają tego typu wypowiedzi, jak dwa dni temu, czy też podpisuje wszystko jak maszynka - stwierdził Giertych.
"Jestem za zdelegalizowaniem ONR-u"
- Nigdy nie miałem nic wspólnego z ONR-em - podkreślił Giertych pytany, czy czuje się odrobinę odpowiedzialny za odrodzenie ruchu narodowego w Polsce i marsze ONR-u w ostatnich dniach. - Już nawet będąc bardzo młodym człowiekiem, atakowałem nacjonalizm - zauważył były minister edukacji. - Uważałem zawsze, że nacjonalizmu nie da się pogodzić z chrześcijaństwem. Bardzo się cieszę z listu biskupów, którzy przypomnieli o tym - stwierdził Giertych. Były lider Młodzieży Wszechpolskiej powiedział, że wskrzeszona przez niego organizacja (Młodzież Wszechpolska) także się zradykalizowała i poszła w ślady Obozu Narodowo-Radykalnego. Dodał, że obecna Młodzież Wszechpolska z ruchem narodowych demokratów nie ma nic wspólnego. - To jest ekstrema, którą tak naprawdę należałoby zdelegalizować - ocenił. - Jestem za zdelegalizowaniem ONR-u, absolutnie. Uważam, że to, co jest w programie tej partii, jest wystarczające aby podjąć decyzję o delegalizacji. Gdybym kiedyś miał na to wpływ, ani chwili bym się nie wahał, żeby ONR zdelegalizować - podkreślił.
Giertych: oczekuję, że prokuratura wszcznie śledztwo przeciw konsul honorowej
Giertych, który wycofał się z polityki i prowadzi praktykę adwokacką, jest pełnomocnikiem prawnym Donalda Tuska. To on skierował w sobotę wniosek do prokuratury o wszczęcie postępowania w sprawie znieważenia szefa Rady Europejskiej przez konsul honorową RP w Ohio Marię Szonert-Biniendę. Chodzi o grafikę, która przedstawia Tuska ubranego w mundur SS. W "Faktach po Faktach" wyjaśniał, że w przesłanym do prokuratury wniosku wskazane zostało "konkretne przestępstwo, które zostało popełnione". - Jest to przestępstwo zniewagi mojego mocodawcy, pana Donalda Tuska, i ten wniosek, mam nadzieję, prokuratura rozpozna pozytywnie w ten sposób, że wszcznie postępowanie z artykułu 60, które doprowadzi do postawienia zarzutów - powiedział mecenas.
Pełnomocnik Tuska podkreślił, że oczekuje, iż konsul Szonert-Binienda w wyniku śledztwa usłyszy zarzuty karne zniewagi przewodniczącego Rady Europejskiej. - Jest w interesie społecznym, aby tego typu przestępstwo było ścigane. Prokuratura ściga przestępstwa z powództwa cywilnego wtedy, kiedy jest w tym interes społeczny - przypomniał Giertych.
Autor: tmw//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24