Im więcej informacji się ujawnia, tym bardziej jestem przekonana, że ta akcja była wcześniej zaplanowana - mówiła o swojej sprawie w "Faktach po Faktach" Ewa Wrzosek. Prokurator została zawieszona po informacji śledczych ze Szczecina o tym, że chcą jej postawić zarzuty. Wrzosek łączy tę sprawę z inwigilacją jej telefonu za pomocą oprogramowania Pegasus.
Prokurator Ewa Wrzosek otrzymała w piątek pismo informujące o jej zawieszeniu na pół roku. Dokument datowany jest na czwartek 1 grudnia. To pokłosie komunikatu szczecińskiej Prokuratury Regionalnej, która przekazała, że zawnioskowała o uchylenie immunitetu dwóm prokuratorkom, w tym Wrzosek.
Śledztwo - jak podano - jest związane z "ujawnianiem osobom nieuprawnionym informacji z prowadzonych postępowań karnych". Wrzosek, komentując oświadczenie śledczych i cytaty z wiadomości, które w nim umieszczono, a które miały - według prokuratorów - zostać przez nią napisane, powiedziała, że wiąże te treści "ze sprawą nielegalnej inwigilacji Pegasusem, i możliwościami technicznymi tego oprogramowania".
W środę w biurze prokurator doszło do przeszukania i zabezpieczenia sprzętu. Jak przekazała, przeszukanie odbyło się pod jej nieobecność - gdy została oddelegowana na cały dzień do sądu - choć miała prawo przy tym być.
Wrzosek: zginęły dokumenty
Wrzosek o wydarzeniach z ostatnich dni mówiła w studiu "Faktów po Faktach" w TVN24. Zapowiedziała, że będzie skarżyć zarówno czynność przeszukania i odebrania jej rzeczy służbowych, jak i odsunięcie jej od obowiązków służbowych.
- To była celowa i zaplanowana akcja. Z każdą chwilą pojawiają się nowe okoliczności. Dzisiaj, kiedy dokonałam formalnego zdania spraw, które prowadziłam, ujawniłam, że oprócz sprzętu komputerowego, zostały zabrane dokumenty z jednej z szuflad z mojego biurka. Pracownik sekretariatu, który uczestniczył przy czynnościach procesowych prowadzonych przez prokuratorki z Prokuratury Regionalnej w Szczecinie, zaprzeczył, aby w jego obecności jakiekolwiek zostały zabezpieczone - powiedziała.
Wyraziła przy tym nadzieję, że będzie mogła się zapoznać z protokołem z przeszukania i że "będą tam wyszczególnione dokumenty, które zostały zabrane".
Wrzosek przekazała także, że zawnioskowała "o zabezpieczenie monitoringu z 30 listopada, jak i z następnego dnia". - Bo niestety wczoraj, po wyjściu z pracy, również pewne dokumenty zostały usunięte z mojego biura i nie wiem, co się z nimi stało. Zgłosiłam ten fakt prokuratorce rejonowej - przekazała.
- Zaginęła ta wokanda, na podstawie której zostałam tak nagle skierowana do sądu, do której była dopięta cała korespondencja pomiędzy mną a panią prokurator rejonową, dlaczego akurat ja tego dnia, w sposób tak nagły, bezwzględnie, mam obsadzić tę konkretną wokandę - dodała. - Jestem daleka od budowania teorii spiskowych, natomiast im więcej informacji ujawnia się w trakcie, tym bardziej jestem przekonana, w zasadzie są już dowody na to, że ta akcja była wcześniej zaplanowana - podsumowała.
Pytana, czy potwierdza autentyczność przytoczone przez śledczych komunikaty, mające być rzekomo przez nią wysłane, Wrzosek odparła: - W takiej postaci, w jakiej zostało to ujawnione w tym komunikacie, nie.
- Natomiast cały czas powtarzam: nie zaprzeczam znajomości i utrzymywaniu kontaktów telefonicznych czy smsowych z tymi osobami w komunikacie - dodała.
Wrzosek: prokurator generalny sam nie doczytał przepisów
Wrzosek w programie mówiła także o swojej krytyce Zbigniewa Ziobry, ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego i szefa Solidarnej Polski wchodzącej w skład Zjednoczonej Prawicy.
- Najbardziej abstrakcyjne w tej sytuacji jest to, że jest to, że ja się nie umiejscawiam jako przeciwnik prokuratora Ziobry. Ja, od wielu wielu lat, krytykuje to, co Zbigniew Ziobro robi z prokuraturą. Robi to on, więc siłą rzeczy jest on obiektem różnego rodzaju uwag. To, co ja mówię, a on zapewne odbiera jako atak, to są pewne obiektywne rzeczy, o których wszyscy prokuratorzy wiedzą - stwierdziła.
W tej kwestii prokurator wróciła także do pisma Prokuratury Regionalnej w Warszawie, która wezwała ją w związku z "pomawianiem" Ziobry. Chodzi o upublicznienie przez niego części zeznań Marcina W., mających związek z aferą taśmową. Według Wrzosek Ziobro nie mógł tego zrobić. Ziobro z kolei twierdzi, że ma takie uprawnienia.
- Pan prokurator, czy też osoby mu towarzyszące, zarzucił mi, że nie znam prawa o prokuraturze, które uprawniać by go miały do tego rodzaju ujawnienia protokołów. Najwyraźniej pan prokurator generalny sam nie doczytał przepisów, bo przepis ustawy prawo o prokuraturze uprawnia go jedynie do informacji o prowadzonych śledztwach, a nie do publikacji protokołów z tych śledztw, co uczynił - komentowała w TVN24 Wrzosek.
Sprawa Pegasusa. "Czułam się bardziej jak podejrzana a nie pokrzywdzona"
Prokurator pytana, na jakim etapie jest badanie sprawy inwigilacji jej telefonu, przypomniała, że w grudniu uiegłego roku śledczy z Prokuratury Okręgowej w Warszawie odmówili wszczęścia śledztwa w tej sprawie. - Złożyłam w tej sprawie zażalenie, sąd nakazał prokuraturze prowadzenie śledztwa i wskazał konkretne czynności, jakie mają być wykonane - opisała.
- Na razie z tych czynności przeprowadzono kolejne przesłuchanie. Pan prokurator z Prokuratury Okręgowej przesłuchał mnie, po raz kolejny zażądał, pierwotnie bez postanowienia o powołaniu biegłego, wydania telefonu, udostępnienia loginów i haseł do mojej poczty elektronicznej, hasła do Apple ID - precyzowała. - Przesłuchanie odbywało się w takiej atmosferze, że czułam się bardziej jak podejrzana, a nie jakbym była pokrzywdzona, której organy ścigania chcą pomóc - zaznaczyła.
CAŁA ROZMOWA Z EWĄ WRZOSEK:
Ziobro o sprawie Wrzosek: prokuratura zebrała materiał dowodowy, który jest dość bogaty
Minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro był w sobotę rano pytany w RMF FM, czy treści z telefonu Wrzosek mogły zostać zmanipulowane. odpowiedział, że "będzie to oceniał sąd".
Ocenił, że gdyby prokuratura nie była pewna, co do przedmiotu sprawy, to nie wystąpiłaby do sądu z wnioskiem o uchylenie immunitetu prokurator. - Ten materiał dowodowy w bardzo wysokim stopniu uprawdopodabnia popełnienie przestępstwa przez panią Wrzosek - przekonywał.
W ocenie Ziobry osoba podejrzana ma prawo "mijać się z prawdą" i formułować swoją linię obrony. - Tak traktuję wypowiedź pani Wrzosek, jako właśnie przygotowanie się do tej przyszłej roli procesowej, która jest wysoce prawdopodobna - ocenił. Minister mówił, że "prokuratura zebrała materiał dowodowy, który jest dość bogaty i wskazuje na to, że pani prokurator przekazywała osobom nieuprawnionym informacje ze śledztw, które są tajne".
Tymczasem prokurator Wrzosek nie jest osobą podejrzaną, ponieważ nie zostały jej oficjalnie postawione żadne zarzuty.
Minister sprawiedliwości pytany, czy wobec prokurator Ewy Wrzosek użyto Pegasusa, odpowiedział, że tak twierdzi sama zainteresowana, która złożyła zawiadomienie do prokuratury w tej sprawie. Następnie - mówił Ziobro - prokurator wystąpił z wnioskiem o udostępnienie telefonu w celu wydania opinii przez biegłych sądowych, po czym "pani prokurator Wrzosek odmówiła".
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24