Pijany radca ministra administracji i cyfryzacji Michała Boniego uruchomił w nocy z poniedziałku na wtorek alarm przeciwpożarowy. Na wezwanie w sejmowym hotelu pojawili się strażacy. - Zabłądziłem, otworzyłem jakieś drzwi, nie mogłem wyjść - tłumaczy się Jerzy Machejek. Minister takiego tłumaczenia nie przyjął - radca stracił pracę.
O sprawie informuje piątkowy "Fakt". Do zdarzenia doszło po godz. 1.00 w nocy, z poniedziałku na wtorek. Wtedy strażacy zarejestrowali alarm przeciwpożarowy w Sejmie. Jak donosi gazeta fałszywy, ponieważ gościem w sejmowym hotelu był Jerzy Machejek, radca ds. organizacyjnych szefa MAC i to on wcisnął guzik alarmu.
- Nie pamiętam, żebym naciskał przycisk alarmu pożarowego. Wie pani jak to jest, o kieliszek za dużo, czy o pół piwa za dużo się wypiło - tłumaczył w rozmowie z gazetą Machejek.
Wstyd
Ostro na zachowanie swojego radcy zareagował minister Boni. "W związku z zaistniałą w Sejmie sytuacją, minister administracji i cyfryzacji przyjął wypowiedzenie pana Jerzego Machejka" - czytamy w komunikacie nadesłanym dziś do naszej redakcji.
"Nie toleruję pijaństwa. To wstyd co się stało, ale też nie mogę ponosić odpowiedzialności za czas prywatny pracowników. Wypowiedzenie pana Jerzego Machejka zostało przyjęte" - podsumował minister.
Autor: mn//gak/k / Źródło: Fakt, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: sejm.gov.pl