Afera hazardowa ujawniona przez CBA nie jest pierwszą, w której przewija się nazwisko szefa klubu PO Zbigniewa Chlebowskiego. Już kilka lat temu miał wpływać na obniżenie podatku od automatów hazardowych o niskich wygranych.
W lipcu 2002 r. rząd SLD-PSL złożył w Sejmie projekt nowelizacji legalizującej automaty o niskich wygranych. Zakładał on maksymalną wygraną o równowartości 15 euro i ryczałtowy podatek 200 euro miesięcznie od automatu.
Propozycja ta nie spodobała się jednak posłom z sejmowej podkomisji rozpatrującej rządowy projekt. Któryś z nich złożył poprawkę obniżającą podatek do 50 euro miesięcznie. W tym kontekście pojawiły się dwa nazwiska: Zbigniewa Chlebowskiego z PO i Anity Błochowiak z SLD. Oboje oskarżali się wtedy wzajemnie o zgłoszenie poprawki korzystniej dla biznesmenów z branży hazardowej.
Na Chlebowskiego wskazał resort
W opinii pracowników Ministerstwa Finansów, na których powoływała się wtedy Informacyjna Agencja Radiowa, to Chlebowski jako pierwszy złożył poprawkę zmniejszającą podatek za automaty hazardowe z 200 do 50 euro za automat. Informacja ta znalazła się w raporcie, który został przez nich sporządzony z posiedzenia podkomisji na potrzeby resortu finansów.
Ale wtedy PO - podobnie jak w przypadku afery hazardowej ujawnionej przez CBA - nie dawała za wygraną. Chlebowski wraz z Rokitą przedstawili zestawienia poprawek z posiedzenia podkomisji. Było wśród nich dziewięć poprawek wraz z uzasadnieniem autorstwa posłanki SLD: w sumie dwie i pół strony maszynopisu z własnoręcznym podpisem: "Błochowiak". Dziewiąta dotyczyła właśnie obniżenia z 200 do 50 euro zryczałtowanego podatku od automatów. Według uzasadnienia podatek w wysokości 200 euro miesięcznie od automatu o niskich wygranych "wydaje się być rażąco wysoki i może doprowadzić do utrzymania szarej strefy zamiast jej likwidacji".
Błochowak: to nie ja
Błochowiak broniła się, że poprawkę przygotowała, ale na komisji nie zgłosiła, zrobił to natomiast Chlebowski. Wsparł ją przewodniczący podkomisji Jan Kubik (PSL) oraz ówczesny szef kancelarii premiera Marek Wagner. Na konferencji prasowej, którą Wagner zwołał wraz z przedstawicielami ministerstwa finansów zapewniał, że poprawki zgłosił - ustnie - jednak polityk PO.
Miał to zrobić dwukrotnie: 25 września oraz 6 grudnia 2002 roku. Na dowód Wagner przekazał dziennikarzom notatki, jakie sporządzili dwaj pracownicy resortu finansów: na obu jako autor poprawki zmierzającej do obniżenia podatku za automaty do gier z 200 do 50 euro miesięcznie widniał Zbigniew Chlebowski.
Ten wszystkiemu zaprzeczył, zarzekając się, że zawsze był przeciwnikiem takich rozwiązań. Sprawa nie została jednoznacznie wyjaśniona. Pewne jest natomiast jedno - za propozycją obniżenia podatku od gier byli wszyscy obecni na posiedzeniu podkomisji.
Na korzyść biznesmenów
Ostatecznie w lutym 2003 r. Sejm przyjął rozwiązanie zaakceptowane przez rząd. Zakładała ona, że obniżony do 50 euro podatek ma być podnoszony z co rok o 25 euro aż do kwoty 125 euro.
Jak ujawniła wtedy "Gazeta Wyborcza", poprawki do ustawy o grach losowych przygotował dla posłanki SLD poznański adwokat Marek Żółtko, który miał związki z "władcami automatów": Maciejem Skórką (właścicielem Nowapolu, firmy posiadającej kilka tysięcy automatów do gry w całym kraju) i Arno van Dorstem. Skórka z kolei miał być asytentem ówczesnego szefa klubu SLD Jerzego Jaskierni (Jaskiernia zaprzeczał)
Po przyjęciu ustawy, jedną z pierwszych firm, która dostała zezwolenie na wystawienie automatów hazardowych była Victoria Serwis, powiązana ze Skórką i von Dorstem.
O co chodzi z jednorękimi bandytami?
Prasa alarmowała, że automaty do gier pozwalają na legalizowanie dochodów z nielegalnych źródeł, innymi słowy: pranie brudnych pieniędzy. Nie tyle chodzi przy tym o próbę udowodnienia, że majątek to efekt wyjątkowego szczęścia w jednorękim bandycie (wygrane są zbyt niskie), ale można wykazywać, że luksusowe wille pochodzą z pieniędzy zarobionych na posiadaniu automatów.
Jeśli nikt nie rejestruje ani wygranych, ani pieniędzy wrzucanych do automatów, ich właściciel może stwierdzić, że co miesiąc gracze wrzucają do maszyny milion, a wygrywają dziesięć tysięcy. Reszta to czysty zysk posiadacza automatu i nikt mu nie udowodni, że tak nie jest.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24