Korupcja i kumoterstwo elit politycznych krajów Europy Środkowo-Wschodniej doprowadziły ponad 20 lat po upadku ZSRR do dojścia do władzy skrajnej prawicy. Ta chce wcielać w życie model "kierowanej demokracji", zapoczątkowany przez Węgry - tak zachodnie media #PisząoPolsce.
Nie tylko w Rosji, ale również w Europie Środkowo-Wschodniej w życiu publicznym zaczynają się pojawiać jasne sygnały, wskazujące na obecność cenzury – pisze "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Dziennikarze "FAZ" zawitali do Mainz, gdzie na dorocznej konferencji Niemieckiego Stowarzyszenia dla Studiów nad Europą Wschodnią (DGO) rozmawiali naukowcy, publicyści i dziennikarze z kilku krajów.
Trolle PiS-u?
Pojawiła się tam niezależna rosyjska działaczka społeczno-polityczna, Irina Prochorova, która w swoich badaniach skupia się właśnie na kwestiach cenzury. Jej zdaniem coś, co nazywa "nowym nacjonalizmem" rozwijającym się obecnie na kontynencie, "dotyczy zarówno Rosji jak i Europy Wschodniej (...), a dyskretny urok totalitaryzmu da się odczuć też w Polsce i na Węgrzech". Jak zauważa, jednym z czynników, który pozwala rozwijać w pewnej mierze kontrolowany nacjonalizm, jest sianie niepokojów społecznych przy pomocy środków masowego przekazu.
Cytowany przez "FAZ" Bartosz Wieliński z "Gazety Wyborczej" pisze, że to prawda, bo – tak jak w przypadku Rosji – społeczeństwo jest antagonizowane przez "kłamstwa mediów" zbyt przychylnych prawicowym partiom i ruchom. W Polsce "trolle na usługach Prawa i Sprawiedliwości", przypominające te wynajęte przez "putinowców", podnoszą napięcie choćby w mediach społecznościowych, pisząc o przedstawicielach opozycji, mających rzekomo "życzyć śmierci prezydentowi Dudzie".
"Kierowane demokracje"
"Coś głębszego i bardziej niepokojącego przewala się przez Europę Środkowo-Wschodnią" - pisze "Newsweek" w swojej międzynarodowej wersji. Nie ma już "łagodnego optymizmu lat 90.", gdy kraje regionu wydostały się spod buta Związku Radzieckiego, licząc na to, że pewnego dnia wejdą do Unii Europejskiej i "na każdym talerzu pojawi się kurczak, a trabanty w garażach zastąpią co najmniej volkswageny, jeżeli nie BMW i mercedesy".
Niestety, wraz z nadejściem demokracji, w tych krajach pojawiło się kumoterstwo. Po wejściu do UE "politycy szybko nauczyli się, że mogą przekierowywać fundusze na rzecz sprzymierzeńców i przyjaciół, nie ryzykując sankcji ze strony Brukseli (...); korupcja jest powszechna" – pisze "Newsweek". Teraz jednak dochodzą dodatkowe problemy. Kraje takie jak Węgry, Słowacja, a teraz również Polska zaczynają przypominać "kierowane demokracje", w których "głosowanie pozostanie wolne i uczciwe, ale niezależne instytucje gwarantujące przestrzeganie praw obywatelskich stają się przedmiotami kontroli politycznej".
Zmiany rozpoczęte całe lata temu na Węgrzech "zostały usłyszane w Warszawie". Jarosław Kaczyński mówił w 2011 r. o "Budapeszcie", który pojawi się nad Wisłą i dopiął swego. Kolejne instytucje są już pod kontrolą jego partii – zauważa "Newsweek", konkludując, że problemem Europy Środkowo-Wschodniej jest coraz mniej wiary społeczeństw jej krajów w bycie reprezentowanym przez elity polityczne. Jeżeli ta tendencja się utrzyma, "ludzie skręcą w stronę ekstremizmu".
Autor: adso/ja / Źródło: "Frankfurter Allgemeine Zeitung", Newsweek
Źródło zdjęcia głównego: tvn24.pl