76-letnia kobieta samotnie opiekuje się ponad setką psów. Jak twierdzi, zwierzęta kocha i ich nie odda. Sąsiedzi twierdzą jednak, że kobieta nie daje sobie rady, a w nielegalnym schronisku panuje brud, psy walczą między sobą i mnożą się bez kontroli. Powiatowy lekarz weterynarii z Nowego Dworu Mazowieckiego przekonuje w programie "Uwaga!" TVN, że problemu nie ma.
76-letnia pani Antonina prowadzi swoje schronisko w Pomiechówku (woj. mazowieckie) już od wielu lat. Mieści się ono w jej małym domu i na okalającej go posesji. Psy utrzymywane są z emerytury i datków. Formalnie schronisko jest nielegalne, bo nie zostało wpisane do stosownego rejestru i nie ma na nie zgody urzędników.
"Uzależniona" od zwierząt?
Na początku wspierali ją sąsiedzi, którzy jednak z czasem zmienili zdanie. Psów jest coraz więcej, obecnie ponad sto i z schroniska niesie się smród i hałas. Pani Antonina zaś, ich zdaniem, nie radzi sobie z opieką nad zwierzętami. - Raz je bije, raz je przytula. W zależności od tego, w jakim jest stanie emocjonalnym - mówi sąsiad, Paweł Szymański. Jego zdaniem kobieta nie lubi kontaktów z ludźmi, wobec czego otacza się zwierzętami.
Podobnego zdania jest mieszkająca obok Wiesława Przyżycka. Jej zdaniem, z opiekunką psów nie da się rozmawiać, bo "tylko ubliżać potrafi". Jak mówi inny sąsiad, Dariusz Ciastkowski, 76-latka nie chciała mu oddać szczeniaka, którego chciał przygarnąć. - Ona jest od nich uzależniona - twierdzi mężczyzna.
Lekarz weterynarii jest zadowolony
Sąsiedzi wraz z władzami gminy starają się coś zrobić z niekontrolowanym schroniskiem. Ich zdaniem są tam bardzo złe warunki. Za jednym razem na zlecenie wywieziono ze schroniska 27 ton odchodów i innych odpadków. Zdaniem Krystyny Sroczyńskiej z fundacji Emir, zwierzęta żyją w warunkach "rażącego niechlujstwa". W sposób niekontrolowany mnożą się i walczą pomiędzy sobą. - Są zagrożeniem dla siebie nawzajem i dla kobiety - twierdzi.
Podobnego zdania jest Szymański, który jest przekonany, że gdyby nie to, że 76-latka odgania się od psów kijami, to mogłyby jej dawno zrobić krzywdę. Sprawą zainteresowała się prokuratura, która umorzyła jednak śledztwo o znęcanie się nad zwierzętami. 76-latka ma bowiem nie bić psów bez powodu, a jedynie "odganiając się" i broniąc. Na dodatek na korzyść kobiety przemawiają bardzo pozytywne opinie lekarza weterynarii, o które w praktyce rozbijają się wszelkie urzędowe próby rozwiązania sytuacji. Jacek Leszczyński - powiatowy lekarz weterynarii w Nowym Dworze Mazowieckim, - jest przekonany, że zwierzęta w schronisku są w dobrym stanie. Mają bowiem karmę, opiekę i nie są bite. W ocenie jego inspektorów, zwierzęta są łagodne. Natomiast to, że dochodzi między nimi do walk i są pogryzione, to nic nienormalnego, bowiem - jak mówi - "psy się gryzą".
Autor: mk//kdj / Źródło: Uwaga TVN
Źródło zdjęcia głównego: Uwaga TVN