Sytuacja na rzekach jest poważna - ostrzegają władze. Nadchodzące ocieplenie - w weekend nawet do 9 stopni na plusie - może spowodować, że rzeki zaczną wylewać.
Zagrożenie powodziowe jest poważne, ale na razie służby zapewniają, że jest pod kontrolą. – Ta sytuacja jest mniej dramatyczna, nie można jej w ogóle kojarzyć z tymi okolicznościami, które miały miejsce w lecie. Te zjawiska postępują znacznie wolniej - mówił w TVN24 gen. Janusz Skulich, zastępca komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej.
Niebezpieczny dolny bieg rzek
Według jego zapowiedzi, czekają nas uciążliwości w rodzaju podtopionych piwnic, dużych rozlewisk, niekiedy dróg odciętych przez wodę. Straż pożarna monitoruje sytuację już od początku grudnia. Skulich ostrzegał, że najbardziej zagrożone są województwa lubuskie, wielkopolskie – w szczególności ujście Noteci i Warty. – Tam strażacy od miesiąca pompuję tę wodę, żeby nie podnosił się dalej poziom wód gruntowych. Mamy wątpliwości, czy to pompowanie w ogóle przynosi zamierzony skutek – dodał.
Na najbliższe kilka dni synoptycy przewidują niekorzystną pogodę z powodziowego punktu widzenia. Już w piątek temperatura w całym kraju wzrośnie do 1-5 stopni Celsjusza. W sobotę będzie jeszcze cieplej - od 2 stopni na Podlasiu do 7 w Małopolsce, w niedzielę natomiast od 3 na Podlasiu do 9 na Podkarpaciu. Skulich ostrzega, że temperatura znacząco powyżej zera może doprowadzić do sytuacji, w której zablokowane przez zatory lodowe ujścia rzek zaczną się spiętrzać i woda zacznie wylewać.
Gorzów pompuje
Między innymi takiej sytuacji obawiają się mieszkańcy Gorzowa Wiekopolskiego (woj. lubuskie). Na razie jednak mieszkańcom peryferii miasta bardziej niż skuta lodem Warta zagraża woda z rowów melioracyjnych wypełnionych wodami gruntowymi. Strażacy bez przerwy wypompowują z nich wodę.
- Jeszcze łudzimy się, że będzie dobrze, ale w razie czego myślimy, gdzie pójdziemy – mówi mieszkanka jednego z zagrożonych domów.
Na razie służby przeciwpowodziowe nie ogłaszają alarmu na najwyższym poziomie. Poziom Warty nie podnosi się, a temperatury oscylują wokół zera.
Czernichów bez wałów
Odwilży obawia się też Małopolska. Tam w gminie Czernichów straszy wielka wyrwa w wale przeciwpowodziowym powstała jeszcze podczas wiosennej powodzi. W gminie nawet 5 tys. mieszkańców może być zagrożonych podtopieniami.
Władze zapewniają, że robią wszystko, żeby załatać wał, ale na jego naprawę potrzeba około 20 mln złotych. Wiadomo, że w najbliższym czasie żadne prace przy odbudowie wału nie będą prowadzone. Dlaczego? W ubiegłym roku zabrakło pieniędzy. Nie wiadomo również, czy znajdą się w najbliższych miesiącach.
Przy dużych roztopach Wisła w każdej chwili może przekroczyć stan alarmowy. To byłoby bezpośrednie uderzenie. - Mamy dwie, trzy miejscowości, które są położone w bezpośrednim sąsiedztwie wału na poziomie Wisły. To jest między cztery a pięć tysiąca mieszkańców realnie zagrożonych podtopieniami - wylicza jeden z urzędników w Czernichowie.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, fot. Kontakt 24